wtorek, 17 maja 2016

W końcu są dziewczyny

Jeśli jest sobota to znaczy, że ja jestem na wybiegu. Nie inaczej było i tej ostatniej soboty. Cieszyłem się, że w końcu mogłem zobaczyć dziewczyny, czyli Figę i Gabi. Dawno ich nie było na wybiegu, bo Gabi przechodziła operacje sterylizacji. Musiałem je zobaczyć i sprawdzić jak się czuje nasz rekonwalescentka.
cześć, jak tam twoje blizny?
Gabi szalała jak zwykle. Biegała od lewej do prawej, biegała jak opętana i szczekała i zaczepiała i w ogóle była sobą. W ogóle bym nie poznał, że miała jakąś operacje, gdybym nie wiedział. No a na wybiegu biegało kilka psiaków. Ganialiśmy się wszyscy.  Ja jednak jakoś tak spokojnie do tego podchodziłem. Chwile zabawy przerywałem długimi odpoczynkami. Od czasu do czasu nawet przychodziłem do Pańcia aby mnie głaskał. Często też głaskali mnie inni. Dziewczyny podobnie jak ja, głównie odpoczywały, ale przede wszystkim chodziły za Panią, która miała przekąski. Najważniejsze było to, że z Figą się sporo bawiliśmy ze sobą, choć pewna psinka bardzo nam przeszkadzała. Na wybiegu odwiedził nas jamniczek Norek, jednak on tylko wpadł na chwilkę, bo bieganie po ziemi a nie trawce to dla niego obraza i potwarz. A tak na poważnie, to dużo bardziej woli otwarte Pola Marsowe. Na poniższych zdjęciach trochę widać jak wiele się działo. Wiele fajnych pisaków i kupa dobrej zabawy. Choć zdjęcia nie najlepsze, bo wiecie buła bawi się zamiast robić zdjęcia.
pierwsze chwile z bieganiem

pilnuje wody

Gabi

chwila na drapanie

bassecie zabawy i przeszkadzacz

szepczemy na uszko

otrzepywanie czas zacząć

chwila odpoczynku

Norek  i jego okupacja Furtki

idę sprawdzić co tam się wyrabia

zabawy z Figą

no i przeszkadzaczka przyszła

a kysz siło nieczysta

Zmęczony w końcu nakłoniłem Pańcia, że czas wracać do domku. Nim wsiedliśmy do LaBuni to odprowadziliśmy dziewczyny do domku. Dobrze, że dość blisko mieszkają, bo padałem z nóg i cieszyłem się, że szybko wróciliśmy do domku i mogłem pospać. Popołudniu odwiedziliśmy Freda, ale powiem szczerze, że w ogóle nie chciało mi się wstawać, jednak gdy już tam dotarliśmy to pojadłem z miseczki a potem posiedziałem przy stole. Byłem głaskany i od czasu do czasu coś jeszcze dostałem, a w kuchni to próbowałem dobrać się do blachy z kurczaczkami. No objedzony i szczęśliwy ale też bardzo zmęczony wróciłem do domu aby pospać. To była bardzo aktywna sobota.
Niedziela zaczęła się leniwie. Poranny szybki spacerek a potem to już tylko spanie aż do popołudnia, kiedy to okazało się, że jest awaria. Nagle i niespodziewanie zabrakło leków dla Pańci. Tak więc z Pańciem musieliśmy ruszyć do miasta, do jedynej otwartej apteki. Bo jak się okazało, ten dzień to było święto i wszystko było pozamykane. Na szczęście znaleźliśmy aptekę. Teraz czekała nas droga do niej, droga przez miasto.  Droga była nam dobrze znana a jakoś tak wyjątkowo nam się nie speszyło. Liczyło się tylko, aby w niedzielę leki były w domku. Tak więc powolutku wędrowałem i w każdej zieleninie musiałem się położyć, obwąchać i pokręcić się. Tak więc dreptaliśmy sobie powolutku. Ruch na drodze był wyjątkowo spory i cieszyliśmy się, że LaBunia odpoczywała. W końcu dotarliśmy do apteki i zakupiliśmy to co potrzeba.  
chwila relaksu w trawie

oplułem się?

już prawie na miejscu

Postanowiliśmy jednak nie wracać tak po prostu do domku. Postanowiliśmy odwiedzić "Skałkę" Mimo dość chłodnego wiatru było tam całkiem sporo ludzi. Oczywiście podczas jednego okrążenia które zrobiliśmy musiałem odwiedzić jeziorko i uzupełnić poziom zbiorniczka na płyn. Jednak gdzieś w oddali podczas tego przyjemnego spaceru dobiegł do mnie wielki huk. To sprawiło, że chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce i wrócić do domku. Całe szczęście, że Pańcio uważał podobnie. Udaliśmy się w drogę powrotną do domku. Dość szybko nam minęła. Ja byłem skupiony na szybkim powrocie bo się chciałem zrelaksować w domku a Pańcio wracał szybko bo było mu zimno. Lekko już zmierzchało gdy dotarliśmy do domku. Tam wszyscy leniwie czekali na koniec dnia. Nawet Fuksja relaksowała się na parapecie a może podziwiała zachód słońca. Do ugryzienia.
nad wodą

uciekajmy z tego strasznego miejsca

o zachodzie

1 komentarz:

  1. Fajne tam macie miejsca do spacerowania :)

    Pozdrawiam
    http://psiasfera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń