poniedziałek, 23 maja 2016

II Spacer Szczęścia

Niedziela tak jak i sobota od dłuższego czasu była zakreślona na czerwono w moim kalendarzu. Na czerwono zaznaczam tylko najważniejsze wydarzenia. To dodatkowo było zakreskowane. Tego dnia o 14 miał rozpocząć się II Gliwicki Spacer Szczęścia. Oczywiście ten dzień nie rozegrał się do końca według planu. My zawsze wszystko robimy na ostatnią chwilę i zawsze jesteśmy w niedoczasie.
plakaty na mieście
Najpierw na wczesny obiad pojechaliśmy na bardzo wczesny obiad do Freda. Mimo iż byliśmy punktualnie, bo wszystko mieliśmy wyliczone co do minuty, to i tak musieliśmy czekać aż będzie gotowy. W dodatku miseczki były puściutkie i prawie musiałem obejść się smakiem. Na szczęście Pańcio w lodówce znalazł jakąś starszą szyneczkę i podzielił ją między mnie i Freda. Uf, ale czas leciał i w końcu pojawił się obiadek. borowscy szybko go zjedli i szybciutko popędziliśmy do LaBuni. O dziwo razem z nami zabrała się Wiki. Miałem nadzieje, że cała nasza paczka uda się na spacer, ale bardzo się myliłem, bo dziewczyny odwiozłem na miejsce docelowe spaceru a sami z Pańciem pojechaliśmy na star. Byliśmy bardzo w niedoczasie, ale na szczęście zdążyliśmy w ostatniej chwili. Akurat gdy marsz powolutku miał ruszać. Z parku Grunwaldzkiego ruszyliśmy na plac Mickiewicza a z tamtą rozpalonymi uliczkami starówki  na rynek. Potem niemal główną ulica miasta do Parku Chopina. W spacerku uczestniczyło kilkadziesiąt psiaków, a wśród nich 20 psiaków do adopcji. Schronisko dla zwierząt w Gliwicach ma wspaniały pomysł na akcję i wspaniałych wolontariuszy. Psiaki były były grzeczne. Cały marsz był doskonale zorganizowany i od początku był prowadzony przez radiowóz policyjny. Dało to mu niesłychanej rangi. Później spacerek zamykał samochód straży miejskiej. Wszyscy czuli się niezwykle bezpiecznie. Po drodze w trakcie marszu dołączyła się do nas Gaja która wyjątkowo spokojna była. Może to ten szczytny cel tak na nią wpłyną.
akurat powolutku ruszają 

adopcyjne psiaki

marsz rusza

idziemy przed siebie

niektórzy mają zdecydowanie łatwiej

na szarych ulicach, kolorowy marsz

na zielonej trawce

to już Park Mickiewicza

piękne psiaki idą

koledzy z akcji krwiodawstwa 

wolontariusze się bardzo wyróżniali

spacerowe wsparcie

władza

idziemy radośnie w szczytnym celu

krótkie nóżki dają radę

wszystkie 

mimo gorąca wszyscy idziemy

Gaja i już jesteśmy w parku Chopina

na trawce w parku

ostatnie chwile marszu

Marsz skończył się nieopodal sceny na której trwały tańce i śpiewy. Wszystkie niemal psiaki usadowiły się w jednym miejscu, na łączce między sceną a Palmiarnią.  Wszędzie były porozstawiane miseczki z wodą. Dzięki temu każdy piesek miał wody pod dostatkiem. 
pieski szukają miejsce

Gaja jakoś tak lepiej siada

picie dystyngowane, picie z gracją

Potem gdy ze sceny poleciała głośniejsza muzyka to postanowiliśmy się oddalić aby poszukać Pańci. Oczywiście po niezbyt długich poszukiwaniach znaleźliśmy ją na koczyku zaczytaną w książce. Wiki robiła podobne dziwne rzeczy. W każdym razie przywitaliśmy się a potem odwiedziliśmy oddalone o kilka metrów zabytkowe motory a potem to już poszło z górki. Jeszcze chwilę pokrążyliśmy po pikniku. Witałem się ze wszystkimi pieskami, jakie spotkałem na swojej drodze. Człowieki różne nie głaskali i w zasadzie się powolutku zbieraliśmy.  Znaczy ja z Pańciem, bo Pańcia została i czekała aż wrócimy z LaBunią. Tak więc po raz drugi przeszedłem spacer szczęścia, ale w drugą stronę. Szybciutko podjechaliśmy po Pańcie i do domku. Uf byłem zmęczony, wszyscy byliśmy zmęczeni i szybko poszliśmy spać.
wypoczywają szczęścia

zmęczone, ale szczęśliwe

piknik na całego

słodziak

kolega ten został przyprowadzony przez Gaję

małe szczęście

ja i motory

ładnie czekał na swoich człowieków

mały piękny piesek

trochę większe też są piękne

ten co miał wcześniej szczęście

i jego szczęśliwa siostra

czesć

ostatnie chwile z Gają

ten to dopraszał się o mizianie - tak trochę po basseciemu

z Bułą

ale się zmęczyłem

zmęczyłem i strachałem hałasów

Na koniec chciałem życzyć wszystkim psiakom ze schroniska szczęścia i znalezienia kochających domków. Serdecznie chciałem podziękować organizatorom za taką piękną inicjatywę i Krzysztofowi, który widzi we mnie to czego moja buła nie widzi. Do ugryzienia!

3 komentarze:

  1. Jak zawszevpiękna i szczegółowa relacja Furiatku �� ciesze się że wzięliście udział w tak ważnym wydarzeniu .. To wielka sprawa.. Chorzowskie schronisko również organizowało takie parady i miałam zaszczyt niejednokrotnie brać w nich udział jako wolontariuszka.. Świetna sprawa ułatwiająca wielu ludziom podjęcie decyzji o adopcji schroniskowych psiaków.. Szczotek został własnie adoptowany podczas walentynkowej parady "Zakochaj sie w kundelku" pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to będę wyglądał za takimi spacerami z chorzowskiego schroniska:)

      Usuń
    2. Super, tylko niestety wtedy Furiatek musiałby zostać z Pańcią... ��

      Usuń