Niedziela była zdecydowanie dniem zwolnienia i spokoju. Pogoda była taka jakaś mieszana. Chwilę słońca, chwilę chmur i tak na przemian. No powiem Wam, nie wiem co jest w tych wszystkich niedzielach, ale jestem pełny energii z rana aż się zorientuje, że jest niedziela. Wtedy automatycznie wszystko siada i wszystkiego mi się odechciewa.
Ten dzień właśnie był taki i całą sytuacje pogorszył fakt, że moje jedzonko się już bardzo kończyło. W zasadzie to były ostatnie łyżki. Jakoś tak przy śniadaniu popadłem w jakąś apatię i nawet nie chciało mi się jeść wszystkiego z miski. Ta straszna niedziele. Kilka zwyczajowych, niezbyt długich spacerków pozwoliło mi załatwić wszystkie sprawy. Dobrze, że było to wszystko szybko bo inaczej bym był zły a to w połączeniu z apatią i zmęczeniem wywołało by nie lada mieszankę wybuchową. Na szczęście zły nie byłem i większą część dnia spałem bo w zasadzie nic się nie działo. Na spacerki niechętnie chodziłem bo po co się przemęczać.
Spałem w zasadzie wszędzie. No może poza kanapą, bo zajmowała mi ją Pani. Odwiedziłem swoje legowisko, fotel, podłogę w kuchni a nawet łazience. Do tego chwilę pospałem sobie w łóżku, ale jakoś tak nikt nawet nie zauważył i nie zareagował, więc przypełzłem do salonu na podłogę.
ech niedziela, ta straszna niedziela
W mieszkanku popołudniu zaczęło się dziać trochę. Ciągle kręciły się i przemieszczał jakieś wielkie pudła po podłodze. Co róż ktoś coś pisał po pudełku, coś bipczało i bipało. No ciągle mnie budziło, ale starałem się z tym jakoś wygrać. No, ale do śmiechu to mi nie było. Za to Fuksja była wyjątkowo zadowolona, podobało jej się wyjątkowo. W końcu pudła nadawały się dla niej na legowisko, miejsce do zabaw a w zasadzie na mieszkanie. Czuła się jak w raju i nie mogła się zdecydować, które z pudełek i pudełeczek jest najlepsze. Cały czas spędziła na wybieraniu najlepszego ze wszystkich
może tutaj będę pasować?
no które mam wybrać?
No i tak do późnej nocy się bawiliśmy i do późnej nocy nie spaliśmy. Było to spowodowane nie tyle tymi pudłami, ale przede wszystkim burza która wraz ze zmierzchem przyszła. Nie wiem czy bardzo padało, ale na pewno bardzo grzmiało i co chwila się błyskało. Nie boje się burzy, ale jakoś tak niepewnie się czułem i zasnąć nie mogłem. Pilnowałem Borowskich czy się im nic nie dzieje i naprawdę nie pamiętam kiedy zasnąłem - byłe tak zmęczony. Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz