Po porannych obowiązkach postanowiliśmy ruszyć z Panem na spacer, zresztą to żadne wielkie wydarzenie, tak robimy każdego ranka. No i znowu zawitaliśmy na Skałce. Mimo wczesnej godziny słońce już naprawdę porządnie wzięło się do roboty. W słońcu temperatura była już dość nieznośna i spacerowanie nie przynosiło zbyt wiele przyjemności w dodatku cały park był opanowanych przez wielkie stado hałaśliwych ogrodników koszących trawę absolutnie wszędzie. Ech cały czar spaceru po skałce prysł.
Staraliśmy się trochę odseparować o hałasu i odeszliśmy trochę od jeziorka miedzy drzewka. Kolejna zaletą była znaczna ilość cienia. Tam było też trochę więcej do wąchania, bo w zasadzie nie byłem tam od dawna. Mało tego na swojej drodze spotkałem tez fajnego psiaka, z którym dłuższą chwilę się powąchałem i pomierzyłem wzrokiem. Od takie zwykłe psie "pogaduchy". No i tak powoli skończył się nasz spacerowy poranek. Po dwóch kółkach mieliśmy dość i szybko autkiem wróciliśmy do domku.
czemu tak hałasujecie?!
Staraliśmy się trochę odseparować o hałasu i odeszliśmy trochę od jeziorka miedzy drzewka. Kolejna zaletą była znaczna ilość cienia. Tam było też trochę więcej do wąchania, bo w zasadzie nie byłem tam od dawna. Mało tego na swojej drodze spotkałem tez fajnego psiaka, z którym dłuższą chwilę się powąchałem i pomierzyłem wzrokiem. Od takie zwykłe psie "pogaduchy". No i tak powoli skończył się nasz spacerowy poranek. Po dwóch kółkach mieliśmy dość i szybko autkiem wróciliśmy do domku.
ale tu jest dużo cienia
na ścieżce
pogaduchy z psem
W domku od razu zabrałem się za drzemanie, w zasadzie to sobie zasnąłem jak kamyk. Nawet nie zorientowałem się co się dzieje, ale nagle Pan wstał wziął kilka rzeczy i wyszedł. Pozostawiając nas w osłupieniu. Dla Fuksji to całkiem normalna sprawa, ale dla mnie to wielkie wydarzenie. Jednak byłem zbyt zmęczony aby domagać się swoich praw. Tak właśnie zostaliśmy z Fuksja porzuceni na kilka tygodni. Zdani na siebie. Pełen niepokoju i strachu postanowiłem zrobić to co uważałem za słuszne - poszedłem spać!
Obudził mnie dopiero dźwięk otwieranego zamka w drzwiach wejściowych. Od razu podlecieliśmy i czekaliśmy, kto wejdzie - to był Pan. Skakałem jak szalony, zamiast spokojnie poczekać na głaskanie. Nagle poczułem przekąskę w rękach Pana i już interesowało mnie tylko to. Gdy jadłem przysmaczek to Fuksja głośno domagała się swojego. Też dostała. Potem to już była sielanka, czyli spanie i zabawy z Fuksją. Ciepło dawało nam się ostro we znaki i najlepszym rozwiązaniem było spanie na podłodze.
spanie synchroniczne
W domku nie siedzieliśmy zbyt długo, bo po ogólnym ogarnięciu mieszkania i przyszykowaniu obiadku na wynos pojechaliśmy po Panią a potem w drogę do wielkiego Parku w Chorzowie. Tam żar leje się z nieba jechać w aucie ciężko, iść po parku jeszcze ciężej. Ostatkiem sił dopadamy do jeziorka przy którym ostatnio leżeliśmy. Rozkładamy kocyk i od razu się kładziemy. Jęzor miałem do samej ziemi.
odpoczywać!!!!
Gdy złapałem oddech to udałem się z Panem napić do jeziorka. Nawet trochę się pomoczyłem, co pozwoliło mi trochę ostygnąć. Teraz to już mogłem z wielkim spokojem odpoczywać i położyć się koło Borowskich. Oczywiście nie mogłem na kocyku bo byłem mokry. Ech no dobrze a poco mnie wysyłali do wody.
w jeziorku
z Borowskimi na relaksie
Niestety znowu bardzo szybko robiło się gorąco i znowu bardzo mocno zacząłem dyszeć aby choć trochę ciepła ze mnie uciekło. Pan postanowił jednak ulżyć mi i udaliśmy się na kolejną wyprawę nad kolejne jeziorko. Tam Pan się ze mną nie patyczkował. Nad wodą wziął mnie za freaki i bez zbędnych ceregieli wrzucił mnie do wody. Ech początkowo się trochę przestraszyłem, ale już po chwili poczułem wielką ulgę i zaczął uzupełniać braki w nawodnieniu. Długo przeciągałem wyjście, ale w końcu się wygramoliłem i już nie dałem się wrzucić, ba uciekałem od tej wody. Mogłem wrócić na kocyk - ochłodzony (no dobrze obok kocyka).
znowu gorąco!
ojej jestem w wodzie
jestem na tym zdjęciu
Z Panem po chwili odpoczynku poszliśmy wyrzucić ogryzki i pestki z pysznych owoców, przez co musieli obejść jeziorko przy którym leżeliśmy. Oczywiście był tam murek więc nie mogłem z niego nie skorzystać. Po dłuższych chwilach wdrapywania niestety musiałem dać za wygraną bo był za wysoko. W końcu zebraliśmy się do autka i do domku.
je chce tu wejść, człowieku pomóż!
obraziłem się bo nie chcesz pomóc!
W domku po zjedzeniu kolacji od razu położyłem się spać i spałem bardzo długo. Oczywiście chwilę miałem przeprawę z Fuksja w walce o czerwony kocyk.Do ugryzienia!
wygrałem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz