Poniedziałek z rana był jakiś taki dziwny. Inny. Zebraliśmy się z Pańcią i pojechaliśmy. Ja oczywiście pilnowałem auta a człowieki gdzieś zniknęli.Nie było ich dość długo. Tak się znęcają. Tak bardzo nic mi nie mówią i tak bardzo nie wiem co u nich się dzieje. W końcu wrócił Pańcio i po małym spacerku wróciliśmy do domku. Nie minęło kilka godzin a znowu pojechaliśmy w to samo miejsce. I znowu Pańcia nie było i co gorsze znowu wrócił sam. My po tym udaliśmy się na Skałkę, na spacer. Tam od razu spotkałem człowieka, który był mną bardzo zachwycony i mnie bardzo wygłaskał. Wygłaskał mnie po wsze czasy. Ciężko było się nam rozstać, ale musiałem.
o tak głaskaj mnie