Poranki zawsze bywają trudne, nawet gdy świeci słoneczko. Całe szczęście, że nie wstajemy jakoś wyjątkowo wcześnie i od czasu do czasu możemy sobie pospać dłużej. W środowy dzień cała nasza rodzinka walczyła o toaletę, czy też łazienkę. My z Fuksją w zasadzie nie potrzebujemy z niej rano korzystać ale walczymy o nią tak dla zasady!
zajęte!
Jakoś tak wszystkiego więcej było, jakoś tak schodząc na dworek, do autka zabraliśmy ze sobą sporo rzeczy a przede wszystkim ładne ubranie dla Pana. Od razu wiedziałem, że ten dzień będzie inny. No i się nie myliłem. Zaraz jak tylko pożegnaliśmy się z Panią to pojechaliśmy w dalsza drogę. Troszkę mi się przysnęło w drodze a obudziłem się gdy z LaBuni wysiadał Pan.
Po chwili już wiedziałem, że jesteśmy niedaleko remontowanego mieszkanka. Nie poszliśmy jednak od razu na inspekcje budowlaną. Poszliśmy natomiast na malutki spacerek po okolicy. W pewnym momencie gdy załatwiałem wszystkie swoje sprawy ktoś mnie wołał. Wyraźnie słyszałem głos Pana z Fajką, ale go nigdzie nie widziałem, choć rozglądałem się jak szalony, choć wytężyłem mój sokoli wzrok i super węch. Niestety bez rezultatów w poszukiwaniach ruszyłem w dalszy spacerek - trochę smutny. W końcu jakimś cudem wylądowaliśmy przy odpoczywającej LaBuni. Zabraliśmy z niej rzeczy i poszliśmy na remont. Tam czekała na nas gospodyni. Zabrałem się za odpoczywanie i szukanie jedzenia. Bo rano całkiem zapomniałem coś zjeść i byłem dość głodny, ale z drugiej strony bolał mnie brzuszek. Pan tymczasem się przebrał i ładnie wyglądał i co najgorsze wyszedł.
Po chwili pojawił się Pan z Fajką coś tam pownosił i już byliśmy na spacerku, długim i bardzo owocnym spacerku. Zastanawiałem się ciągle po co Pan tak ładnie się ubrał i dlaczego nie ma go tyle czasu. Na szczęście czekając na niego się zdrzemnąłem i w końcu pojawił się Pan. Oczywiście się z Nim bardzo przywitałem, trochę przy okazji go brudząc. Najzabawniejsze było to, że Pan przytaszczył ze sobą dwa wielkie kawałki płyty, czy czegoś. W każdym razem ponieważ Pana wybrudziłem to musiał się przebrać i ruszyliśmy ciepło się żegnając ze wszystkimi mieszkańcami.
Nim pojechaliśmy do domku to odebraliśmy ze sklepu jakąś znaczną ilość rzeczy do aut. Było tego tak dużo, że Pan zabierał je na dwa razu. Ech to na pewno nie było do naszej LaBuni, bo ta przecież się nie psuje, a jest po prostu kapryśna. Potem pojechaliśmy do Bojkowa, gdzie zostawiliśmy część rzeczy. Tam czekał na nas opiekun Franka, który jak zwykle był bardzo zajęty grzebaniem w jakimś autku. Przy okazji trochę pogadaliśmy. W końcu jednak przyszedł czas aby wrócić do domku.
Odebraliśmy Panią i zaparkowaliśmy autko pod domkiem, ale jeszcze musieliśmy iść na zakupy, po truskawki i co najlepsze i najważniejsze po pyszne kanapeczki na kolacje do pobliskiej restauracji. Chwilę tam trzeba było czekać, więc Pan postanowił zanieść wszystkie rzeczy do domku i po prostu do nas wrócił podczas gdy ja spacerowałem sobie z Panią. Oczywiście jego powrót bardzo mnie ucieszył, co zresztą można zobaczyć na poniższym filmie.
po co to wszystko zabierasz?
Po chwili już wiedziałem, że jesteśmy niedaleko remontowanego mieszkanka. Nie poszliśmy jednak od razu na inspekcje budowlaną. Poszliśmy natomiast na malutki spacerek po okolicy. W pewnym momencie gdy załatwiałem wszystkie swoje sprawy ktoś mnie wołał. Wyraźnie słyszałem głos Pana z Fajką, ale go nigdzie nie widziałem, choć rozglądałem się jak szalony, choć wytężyłem mój sokoli wzrok i super węch. Niestety bez rezultatów w poszukiwaniach ruszyłem w dalszy spacerek - trochę smutny. W końcu jakimś cudem wylądowaliśmy przy odpoczywającej LaBuni. Zabraliśmy z niej rzeczy i poszliśmy na remont. Tam czekała na nas gospodyni. Zabrałem się za odpoczywanie i szukanie jedzenia. Bo rano całkiem zapomniałem coś zjeść i byłem dość głodny, ale z drugiej strony bolał mnie brzuszek. Pan tymczasem się przebrał i ładnie wyglądał i co najgorsze wyszedł.
ktoś mnie woła?
Po chwili pojawił się Pan z Fajką coś tam pownosił i już byliśmy na spacerku, długim i bardzo owocnym spacerku. Zastanawiałem się ciągle po co Pan tak ładnie się ubrał i dlaczego nie ma go tyle czasu. Na szczęście czekając na niego się zdrzemnąłem i w końcu pojawił się Pan. Oczywiście się z Nim bardzo przywitałem, trochę przy okazji go brudząc. Najzabawniejsze było to, że Pan przytaszczył ze sobą dwa wielkie kawałki płyty, czy czegoś. W każdym razem ponieważ Pana wybrudziłem to musiał się przebrać i ruszyliśmy ciepło się żegnając ze wszystkimi mieszkańcami.
Nim pojechaliśmy do domku to odebraliśmy ze sklepu jakąś znaczną ilość rzeczy do aut. Było tego tak dużo, że Pan zabierał je na dwa razu. Ech to na pewno nie było do naszej LaBuni, bo ta przecież się nie psuje, a jest po prostu kapryśna. Potem pojechaliśmy do Bojkowa, gdzie zostawiliśmy część rzeczy. Tam czekał na nas opiekun Franka, który jak zwykle był bardzo zajęty grzebaniem w jakimś autku. Przy okazji trochę pogadaliśmy. W końcu jednak przyszedł czas aby wrócić do domku.
Odebraliśmy Panią i zaparkowaliśmy autko pod domkiem, ale jeszcze musieliśmy iść na zakupy, po truskawki i co najlepsze i najważniejsze po pyszne kanapeczki na kolacje do pobliskiej restauracji. Chwilę tam trzeba było czekać, więc Pan postanowił zanieść wszystkie rzeczy do domku i po prostu do nas wrócił podczas gdy ja spacerowałem sobie z Panią. Oczywiście jego powrót bardzo mnie ucieszył, co zresztą można zobaczyć na poniższym filmie.
cieszę się, że wróciłeś
W końcu nasze kanapeczki przyniosła miła Pani. Od razu zachwyciła się moim jestestwem. Wspomniała o moich uszach, oczkach i łapkach a co najważniejsze nie omieszkała mnie pogłaskać. Szybciutko wróciliśmy do domku i przyszedł czas na wspaniałą labę i lenistwo. Fuksja się trochę za nami stęskniła, ale już po chwili dołączyła do mnie aby sobie pospać.
Fuksja na moim fotelu
ja cisnę się na swoim legowisku
Fuksja spała na moim foteliku, ale nie miałem zamiaru jej spychać. Mój sen nie był jednak zbyt długi bo postanowiłem wkręcić się na kanapę. Niestety moje próby przesunięcia Pani spełzły na niczym i szybko zostałem eksmitowany na podłogę. Na szczęście długo tam nie zabawiłem, bo chwilę później poszedłem na spacerek.
przepycham się
Spacerek jak to spacerek. Niczym specjalnie się nie wyróżniał. Po prostu sobie zwiedziłem kilka okolicznych miejsc. Nie był to zbyt długi spacerek, bo w zasadzie to byłem zmęczony i co gorsza mimo zjedzenia obiadku a w zasadzie kolacji. Mimo wszystko nasz malutki spacerek był bardzo fajny, bo pogoda była bardzo przyjemna i w dodatku słoneczko przypominało o sobie co jakiś czas przeciskając się gdzieś między chmurkami. Marzyłem tylko aby wrócić do domku i wrócić do spania. Do ugryzienia!
na spacerku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz