wtorek, 16 czerwca 2015

O zmierzchu

Od rana moja miska nie wypełniała się żadnym pysznym suchym jedzeniem, a lądował w niej jedynie ryż z marchewką i żołądkami kurzymi. Wszystko było by pyszne i smaczne, ale brakowało podgrzania przed podaniem. No nic troszkę pocierpiałem, ale zjadłem wszystko oczywiście robią wielki bałagan dookoła.

już pusta tak szybko?

Dzień toczył się bardzo dziwnie i bardzo intensywnie. Sporo czasu spędziłem poza domem na nic nie robieniu. Czekałem sobie w autku na Pana aż w końcu wróci. Otwierana tylna szybka w bagażniku jest super bo nie muszę wychodzić na zewnątrz a się tak czuje. Nie muszę zeskakiwać i wskakiwać i w dodatku ciamkam sobie kość. Poza tym jakaś taka ograniczona przestrzeń jakoś mnie tak uspokaja. Po powrocie do domku okazało się, że trzeba posprzątać, coś ugotować. No niestety nie było czasu na drzemkę i dopiero powrót Pani a w zasadzie przywiezienie Jej uspokoiło wszystko. 
to teraz włączamy odkurzacz

Przyszedł czas na chwilę relaksu, jednak nie za długa chwilę relaksu. Niestety jak na złość gdy tylko mi się zasnęło to odezwała się we mnie natura i wyjść musiałem. Niestety takich potrzeb nie da się zablokować lub wyłączyć. Cała sytuacja zrobiła się bardziej dramatyczna, bo na kolację dostałem całą miskę podgrzanej potrawki, którą zjadłem z wielkim apetytem. Niestety między jedzeniem a spacerem muszę odczekać co najmniej 30 minut - to było najdłuższe 30 minut w moim życiu.
No ale w końcu wyszliśmy. Słoneczko już powoli chyliło się ku zachodowi. My dziarsko ruszyliśmy przez łąkę i las. Nie szło nam to spacerowanie jakoś wyjątkowo szybko, Każdy krok to nowy zapach i nowe wąchanie. Szliśmy bardzo powolutku, bo szukaliśmy najlepszego miejsca na psie sprawy, na sprawy, które nawet król robi sam.
idziemy przed siebie

a co tu tak pachnie?!

Gdy już wszystkie sprawy załatwiłem to reszta spaceru poleciała bardzo szybko. Z lasu szybko wylądowaliśmy na osiedlu domków jednorodzinnych. Tam oczywiście było co oglądać i wąchać a w dodatku niejednokrotnie zza płotu zagadywały pieski, takie małe i takie duże. Ja oczywiście korzystałem z okazji i pozostawiałem po sobie psie "ja tu byłem - Furiat" i nikt przez dłuższy czas nie mógł tego zamazać.
oj ale pachnie

i co szczekasz?

a tu taj zostawię po sobie ślad

Z kilkoma pieskami nawet sobie trochę dłużej pogadałem. Mam nadzieje, ze będę miał jeszcze okazje na dłuższą znajomość i nie jedną pogawędkę. No ale już nadszedł czas na powrót do domku. Wróciliśmy niemal taką samą drogą jak przyszliśmy. Mieliśmy nadzieje, że zobaczymy z daleka dziki ale udało nam się jej jedynie podsłuchać. Nie tropiłem ich bo zainteresowałem się innym pieskiem. Krótko i zwięźle bo jestem jakoś taki wymęczony pisaniem. Do ugryzienia!

wracamy?

nie widać dzików:(


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz