Poniedziałek po niedzielnej wpadce miał być nowym otwarciem, takim w którym wszystko co złe i niedobre zostało zapomniane. Całe szczęście tak się chyba stało. Pobudka nie była jakaś zbyt gwałtowna, zresztą słoneczko nie rozpieszczało nas za bardzo swoją mocą. O poranku wszystko przebiegało całkiem normalnie i po odwiezieniu Pani pojechaliśmy na spacerek, nad jeziorko.
na spacerku
Wszystko zapowiadało się na wspaniałą wyprawę. Wąchałem trawki i zejścia nad samo jeziorko, ba nawet miałem okazję obwąchać wodę. Jednak jeszcze było za wcześnie aby uzupełniać płyny. Tak więc tylko spacerowałem. Cieszyłem się, że znowu mogę udać w to tak urokliwe miejsce. Dawno nie byłem nad stawem "Milicyjnym". Pewnie mnie tu już zapomnieli. Na szczęście było czym zostawiać pamiątki po sobie.
nad wodą
w "kwiatkach"
Szliśmy daleko przed siebie. Już nawet autko gdzieś zniknęło za krzaczkami. W niemal tym samym czasie na głowę zaczęło nam kapać na głowę. Nie chcieliśmy znaleźć się w oku jakiejś wielkiej burzy, czy coś takiego. Postanowiliśmy więc zawrócić do autka, puku jeszcze się nie rozpadało. Im bliżej autka byliśmy tym więcej deszczu na nasze głowy leciało. Nie była to jeszcze ulewa, ale padało coraz mocniej. Wielka szkoda, że nie udało mi się więcej zobaczyć na tym spacerku, więcej oznaczyć. My jednak szybko wróciliśmy do domku. Całe szczęście, że wszystkie swoje potrzeby załatwiłem, nim ten deszcz, straszny deszcz nas przegonił. Na szczęście w domku czekała na mnie kanapa i Fuksja. Ta jednak bardziej interesowała się płukaniem i myciem jakiś rurek niż mną. Ech szkoda mi jej, a chciałem się z nią ładnie bawić i poganiać. No a zostało mi jedynie spanie. Tak więc skupiłem się na całej swojej ciężkiej harówie.
kot w rurkach
śpię
Do popołudnia było całkiem spokojnie, jak to w poniedziałek. Przybyła Pani, zjedliśmy obiadek i poszliśmy na spacerek. Ten był dość duży i całe szczęście, bo mogłem rozładować drzemiące we mnie emocje na sznurze, który taszczył ze sobą Borowski. Gryzłem go jak bym gryzł przysmaki, byłem zawzięty i zgryźliwy a co najważniejsze warczałem.
spacerek
dawaj sznura!
będę cię gryzł i szarpał sznurze
Osiedlowy spacerek do dobra okazja aby o sobie przypomnieć i dowiedzieć się o jakiś lokalnych plotkach i ploteczkach. Ja staram się zawsze dobrze żyć, ze wszystkimi napotkanymi czworo nogami witam się z merdającym ogonkiem. Wyjątek stanowią husky. Na te jakoś jestem bardzo cięty, bardzo źle nastawiony i po prostu na nie warczę. Podobnie nie wiem dla czego szczekam na ciężarówki a biegnę za motocyklami. Może to jakaś dziwny fetysz, rytuał - nie wiem. Mam nadzieję, że przejdzie mi to z wiekiem. Jak już będę w podeszłym wieku to nie będę miał sił aby się denerwować i biegać - to już tylko dwa no może trzy miesiące.
W domku pod wieczór wygrzebałem gdzieś z czeluści szafek miła odskocznie od rzeczywistości. Znalazłem sudoku. Mogłem poćwiczyć swój spokój, swój umysł i przede wszystkim się odprężyć. Z całą mocą muszę przyznać, że jest to dobra rozrywka przed snem. Dobre sudoku to jest to. Do ugryzienia!
dobre to sudoku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz