sobota, 4 lipca 2015

OIOM

Pobudka w upalny dzień nie jest łatwa i to mimo tego, że słońce wdziera się przez okno niczym głód w żołądek skoro świt, niczym poniedziałek po niedzieli - ogólnie z wielką przesadą. W każdym razie wstaliśmy i szybko pojechaliśmy załatwić ważne sprawy na spacerku. Na pożegnanie Fuksja zaanektowała mój kołnierz do zabawy. Nie przeszkadzało mi to w ogóle bo w tamtej chwili chciałem o nim zapomnieć i zostawić gdzieś w dali za sobą.
aneksja

Na spacerku znalazłem nawet chwilę czasu na zapoznanie nowego kolegi i zabawę patyczkiem. W zasadzie to znalazłem patyczek na miarę swoich możliwości w upalny dzień!
mój patyczek
no cześć
Na szczęście szybko wróciliśmy do domku abym mógł się oddać swojej ulubionej czynności. Zrobiliśmy to tak szybko bo zawiozła nas LaBunia, a odkąd jestem pooperacyjny to mogę sobie jeździć na tylnej kanapie i wyglądać z autka.
jazda!!!!

 Wróciliśmy abym mógł sobie pospać. Prewencyjnie i tak dla bezpieczeństwa Pan założył mi kołnierz i znowu wyglądałem jak lampka nocna. W zasadzie to i dobrze, bo dołączyłem do Fuksji, która też była w zabezpieczeniu. Każde z nas szukało swojego ulubionego miejsca na sen, na drzemkę, na rekonwalescencje. Powiem szczerze, że co prawda najlepiej śpi się samemu, bo można wyciągnąć kopytka nie martwiąc się, że kogoś się zepchnie, kopnie lub przygniecie. Z drugiej strony leczenie z siostrą sprawia, że wszystko jakoś tak lepiej się leczy, mniej boli i co najważniejsze jest jakoś tak raźniej. Fuksja nie czuła się zbyt komfortowo w swoim ubranku, ale spokojnie i troszkę sobie chodziła jednak widać było wyraźnie, że jest jej to nie w smak.
ech ten straszny kubraczek

każde w swoim miejscu

wspólny pobyt na głodoiomie :)

Tak się relaksowaliśmy aż do obiadku. Ja oczywiście obsłużyłem się z miseczki, a Fuksja nie mogła wskoczyć do swoich miseczek (albo nie chciał) i musiała zostać przetransportowana ręcznie przez Pana. W każdym razie po tym wszystkim powolutku zebrałem się na spacerek, ale tak naprawdę powolutku.  Podreptałem powolutku aby odebrać Panią i stała się rzecz niesłychana, rzadko spotykana. Nasza trójka udała się na malutki spacerek. Wracaliśmy na około do domku i przez na około mam na myśli bardzo na około. Szliśmy laskiem, szliśmy łąką. Nie musiałem się śpieszyć, mogłem wszystko obwąchać. Takie spacerki najbardziej na świecie lubię. Delektowaliśmy się ciepłem, spokojnym szumem drzew i aromatem lasu. To ostatnie jak zwykle było zakłócone przez aromaty przemysłu. 
delektuje się spacerem

Całe szczęście, że zabraliśmy ze sobą butelkę z woda, bo ze względu na upał chciało mi się bardzo pić a przecież tylko dreptałem na nóżkach a nie biegałem, nie skakałem, do czasu!
pyszna woda z super butelki

Własnie, gdy wyszliśmy na łąkę to naszła mnie ochota na potężne przeciągnie sznura. Znaczy naszła mnie ochota aby chwycić ząbkami sznur położyć się i być ciągniętym przez Pańcia. Zabawa była przednie, przynajmniej dla mnie, bo Pan wydawał się trochę zmęczony po kilku minutach zabawy.
łapię sznur

a ty mnie ciągnij!!

dlaczego przestałeś!

Po powrocie do byłem bardzo zmęczony i miałem ochotę na sen i wypoczynek. Po zdjęciu szelek uwaliłem się tam gdzie stałem i nie miałem zamiaru się ruszyć nigdzie i nic nie było mnie w stanie do tego przekonać. No dobra przekonała mnie kolacja i wieczorny spacerek, ale potem to już tylko spałem albo domagałem się miziania.
ale weź mnie pomiziaj!

Po takich pozytywnych emocjach łatwiej było mi zasnąć. Fuksja za to miał zdecydowanie trudniej, bo długo szukała sobie miejsca do spania. Najpierw chwilę tuliła się do Pani. To na brzuszku to na pleckach, tak się kręciła i ostatecznie zdecydowała się spanie wtulona w kocyku! Do ugryzienia!
może by tak u pańci

albo pod kocykiem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz