Cała sobota miała być dniem spokoju i wypoczynku a okazała się dniem aktywnego poszukiwania, no właśnie poszukiwania czegoś co wymarzyła sobie Pani. Okazało się, że Pani zamarzyło się przemeblowanie salonu a raczej wzbogacenie go o fotelik i leżankę. Ten pierwszy dla Pana, przynajmniej oficjalnie a leżanka to oczywiście dla Pani. Jednak wszyscy dobrze wiemy, że skończy się na tym, że mebelki te będą dla Fuksji i dla mnie. Możecie domyślić też się jeszcze głównego koloru tych nowych wymarzonych mebli.
Koniec końców niemal z samego rana ruszyliśmy w drogę. Odpaliliśmy LaBunie i ruszyliśmy przed siebie. Nie jechaliśmy jednak zbyt długo, bo odwiedziliśmy pracę Pani. To nie były jednak zwykłe odwiedziny, bo do autka zabraliśmy dużą ilość jakiś dziwacznych worków. To na pewno nie były foteliki a w dodatku zajmowały prawie całą moją kanapę. Przez to miałem wielkie problemy z ułożeniem się i wyspaniem. Ech no po prostu masakra jakaś. Po porannym spacerku nie miałem możliwości pójść spać.
no jak mam tu spać?
o jednak się dało
Tak sobie jechaliśmy aż obudził mnie wysiadający Pan. Rozglądając się mogłem dostrzec, że kręcimy się po Gliwicach załatwiając jakieś spraw. Nie interesowało mnie to za bardzo bo starałem się jakoś wyspać. I dobrze, że sprawę olałem, bo szybko pojechaliśmy dalej. A pojechaliśmy daleko odwiedzić małą wesołą blondynkę gdzie całe to workowe tałatajstwo. Chwilę tam pochodziłem, napiłem się wody i ruszyliśmy dalej.
Przyszedł czas aby odwiedzać sklepy i poszukać te wymarzone przez Panią fotele. Kolejno odwiedzaliśmy różne sklepy. Po pierwsze odwiedziliśmy jednak sklep spożywczy. Ja poczekałem sobie przed autkiem. Jak odchodzili to za nimi szczekałem. W sumie to nie wiem dla czego, bo byłem pod daszkiem w cieniu i w zasadzie nie chciało mi się chodzić aby iść z nimi. W każdym razie długo nie czekałem a Oni wrócili i między innymi mieli lody na patyku. Tak bardzo się tego cieszyłem i tak szybko je zjadłem. Oprócz tego spakowali do bagażnika kilka jakiś materiałów. To raczej nie były fotele, ale kto ich tam wie.
lody, lody na patyku
No i ruszyliśmy dalej pod kolejny sklep gdzie poczekałem przy aucie sam. Tam już chyba były meble, bo niektórzy ludzie wynosili takowe. Moi Borowscy jednak nic nie kupili. Pojechaliśmy więc do kolejnego sklepu, tego szwedzkiego z hot dogami. Nie mam pojęcia po co tam pojechaliśmy, przecież tam są tylko hot dogi i frytki. W każdym razie tym razem zaparkowaliśmy pod ziemią i zostałem w autku z Panią. Pan wrócił dość szybko z jedzonkiem i piciem oraz tacką na jedzenie przypominającą ramkę obrazka. Nie wierzyłem, że przyniesie fotel, ale jednak jakaś tam nadzieja została. Zjedliśmy "pożywny" posiłek i napiliśmy się pysznego picia. Co ciekawe Pan próbował mi wcisnąć jakąś rurkę do nosa. On mnie drażnił a ja chciałem się tylko napić w trakcie tych upałów i po frytkach.
gdzie mi z tą rurka?
o tak pyszna herbatka
o tak najwspanialsza
W drodze do domku odwiedziliśmy jeszcze jeden sklep. Ten na pewno był z meblami i długo ich nie było. Już w duchu cieszyłem się na nowe mebelki. Już widziałem siebie wcierającego się nowy fotelik. No ale oni wyszli znowu bez niczego. No po prostu masakra. No nic załadowaliśmy się do autka i do domku. W końcu mogłem się wyspać i w końcu mogłem walnąć się spać i odpocząć od tego upału. Fuksja bardzo się za nami stęskniła i nie chciała nas odstąpić na krok. Pewnie była trochę zła, że jej nie zabraliśmy na zakupy. Może też było to spowodowane gwałtowną zmianą pogody. Upał w mgnieniu oka przerodził się w intensywny deszcz i to z dodatkowymi efektami dźwiękowymi
tam jest burza!!!
czy to się kiedyś skończy?
Na szczęście się skończyło i mogłem razem z Panem udać się na orzeźwiający spacerek. Wszędzie były kałuże a w powietrzu unosił się świeży zapach mokrej trawy i deszczu. Spacerek nie był takim sobie zwykłym spacerkiem. Spacerek był wyzwaniem dla mojego noska. Cały czas coś tropiłem aż w końcu znalazłem. Znalazłem kotka, który jednak nie chciał się bawić. Mimo iż ładnie go prosiłem. Koniec końców orzeźwiający spacerek był bardzo fajny i potrzebny przed nocą. Na szczęście już nie było upału i dało się oddychać. Do ugryzienia!
pyszna styropianowa woda
mistrz tropienia
Dajecie psu i kotu lody i napopost.Pytam bo chciałabym wiedzieć czy to nie jest szkodliwe ? Super post :)
OdpowiedzUsuńJem lody o smaku śmietankowym lub podobnym. Nie czuje się przez to źle czy coś. Zresztą czasami na spacerze potrafię zjeść takie śmieci, że szkoda gadać. Czy są szkodliwe to nie mogę zagwarantować na 100%.
UsuńPiłem Lipton bo nic innego nie było pod ręką. Moja woda się skończyła więc lepsze to niż nic :) Pozdrawiam i dziękuję:)