wtorek, 5 maja 2015

Na lodach obok zwierząt

Ostatni nasz poniedziałek był dniem zwykłym i niezwykłym zarazem. Toczył się całkiem zwyczajnie i całkiem bez najmniejszych rewelacji, Oczywiście poranny spacerek był dość długi w ramach "Rusz Cztery Łapy". Najważniejsze nie mogłem sobie długo pospać, co ostatnio bardzo dobrze na mnie działa.

W końcu wraz z nastaniem popołudnia pożegnawszy kotka udaliśmy się po Panią. Pojechaliśmy autkiem dobry kawałeczek i wylądowaliśmy pod wielkim parkiem. Tam główną alejką sobie dreptaliśmy z wolna podziwiając finezyjne rzeźbione krzewy. Były tam żaby, misie i różne inne nieznane mi stworzenia.
spacerek

W każdym razie dość duszna aura i kilka kroków które przeszliśmy wywołały we mnie wielkie zmęczenie. Na szczęście Borowscy odczuwali to samo i  udaliśmy się do straganu na malutkie lody. Co się okazało każde z nas dostało swojego własnego. Oni jakieś mieszane i małe, a ja dostałem mini.o smaku śmietankowym. Ech czemu dostałem mini skoro mam największy apetyt tego to nie zrozumie. Dobrze, że chociaż dostałem swojego. Udaliśmy się na zieloną trawkę, gdzie konsumowaliśmy zakupy z wielką radością.
to dla mnie?

ale pyszne

nikomu nie dam

Po pysznej konsumpcji poszliśmy w dalszą drogę. Chcieliśmy odwiedzić Zoo, ale niestety się nie dało. Okazało się, że pieskami nie można wchodzić bo mieszkające w nim zwierzątka mogły by się mnie bać i uciekać. Ech wielka szkoda, bo chciałem zobaczyć piękne i dostojne zwierzęta. W dalszym ciągu będzie musiało wystarczyć mi lustro. 
Postanowiliśmy więc, powolutku wracać do autka. Ja oczywiście całą drogę powrotną obwąchiwałem wszystko co się dało. Interesowało mnie absolutnie wszystko  i wszędzie. Najbardziej podobało m się w karzaczorach i to najróżniejszych. W drodze do La Buni przez płotek podglądaliśmy dzikie ptaszki. Z jednym to bardziej się zaprzyjaźniłem. Przez płotek oglądaliśmy siebie z wielkim zaciekawieniem. Trwaliśmy tak w bezruchu przed dobre kilka chwil. W końcu Pan mnie przekonał, ze czas się pożegnać i w końcu wróciliśmy do autka i pojechaliśmy do domku do stęsknionej Fuksji. Do ugryzienia!
nie wpuścili nas

tryb maskowania

cześć ptaszku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz