Po męczącym dniu wstawanie z rana było dla mnie bardzo ale to bardzo wyczerpujące. Kto to widział, żeby po tylu kilometrach w nogach budzić mnie skoro świt. Choć z drugiej strony im wcześniej idzie się na poranny spacerek tym jest chłodniej.
musimy iść?
Na szczęście Pańcio mnie nie męczył i szybko załatwiliśmy ważne sprawy i szybciutko wróciliśmy do domku na spanie i wypoczynek, oraz śniadanko. to wszystko tylko po to by pójść na plaże i się polenić i powygrzewać w słoneczku oraz co najważniejsze popływać w morzu;
załatwiamy ważne sprawy
już wracamy?
Po przygotowaniach w końcu wyszliśmy. Na plaży szybko poukładaliśmy rzeczy plażowe i hyc do wody. Tam zaskoczenie, a raczej normalka. Przywitały nas dwa psiaki, wodne psiaki. Przywitaliśmy się z nimi nawet rzuciliśmy im ich zabawkę. W każdym razie najważniejsze to wskoczyliśmy do wody. Nim to jednak nastąpiło to próbowałem się wbić w gogle do pływania. No powiem szczerze, że pomysł przedni, ale nie najlepiej leżała. Porzuciliśmy więc ten pomysły i wskoczyliśmy do wody jak wydry, jak foczki. Po wielu świetnych pływania w końcu zmęczony padłem i wróciłem na brzeg, aby odpocząć i wyschnąć.
kolega i koleżanka
w goglach
To pływanie jest jednak bardzo męczące. Po wyjściu na brzeg i szybkim przetarciu się o kamyczki, padłem jak stałem. Spałem w słoneczko, tylko co chwila słyszałem Pana jak mnie pytał czy mnie posmarować, żebym się nie spalił. Budziłem się tylko, gdy Pańcia szła do wody. Nie chciało mi się z nią iść, ale bacznie ją obserwowałem czy nic się nie dzieje jej niedobrego. Ech no w końcu pies ratownik.
nie śpię czuwam!
troszkę jednak śpię
Pańcia uważaj!
W końcu poszliśmy pływać drugi raz. Już wyschnąłem już byłem suchutki więc wskoczyłem do wody. Było jej dość dużo a w zasadzie znacznie więcej niż wcześniej. Powiem szczerze, że nie byłem pewien, czy to nie była moja wina, w końcu zupełnie niechcący zsiusiałem się do wody. Patrząc jednak na to, że poziom wody podniósł się o 20-30 cm to muszę przyznać - nie znałem swoich możliwości.
ale dużo wody
troszkę zniekształcony
płynę
Okazało się jednak, że musimy dość szybko wyschnąć, bo przed nami był jeszcze długi spacerek. Tak więc aby szybciej nam to poszło to przeszliśmy się na malutki spacerek po plaży, a w zasadzie zobaczyć opuszczone domki. Musieliśmy wdrapać się po schodkach i przejść kilka kroków aby podziwiać doskonałe widoki. Wiaterek nas lekko owiewał więc szybciutko byłem suchy jak pieprz i mogłem wracać do domku tymczasowego. Oczywiście po zapakowaniu wszystkich rzeczy.
gdzie idziemy?
no wszedłem i muszę odsapnąć
na samej górze podziwiam widoki
już wróciłem, zbieramy się
Po powrocie do domku Pańcio mnie porządnie wyczochrał ręcznikiem i mogłem chwile odpocząć i coś zjeść. Chwila zleciała i znów byliśmy na nogach, znowu byliśmy na spacerku. Znowu szliśmy do miasta się przejść. Tym razem było tam całkiem sporo ludzi. Wszyscy oglądali pływających w wodzie facetów, którzy ganiali za piłka i rzucali nią do bramki. No tak mi się wydaje, że chyba muszę spróbować. W końcu pływam wyśmienicie, w wodzie jestem jak ryba. No tylko te śmieszne czepki.
no miziaj jeszcze
a co tam za zbiegowisko
Po tej zawierusze wokół portu ruszyliśmy na dalszą przechadzkę. Powędrowaliśmy dalej, powędrowaliśmy na deptak z widokami. Zrobiliśmy malutkie kółeczko. Ja powolutku sobie dreptałem z tyłu. W zasadzie to była wina Pańcia, bo sobie wymyślił zdjęcia robić. Na szczęście udało się dogonić resztę ekipy i udaliśmy się na małe lody. Zwyczajowe lody. Do ugryzienia!
poczekajacie
czekam na lody
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz