Po porannym spacerku od razu wiedziałem, że ten dzień będzie inny niż wcześniejsze. Może to jakiś koszmar, którego nie pamiętam, może to coś w powietrzu, a może moje widzimisię albo wypoczęcie i niechęć do spania. Po postu nie chciałem zostać sam, i gdy tylko Borowscy założyli buty i otworzyli drzwi po słowach "Pilnuj" ja już miałem nos za drzwiami. I nie było takiej siły we wszechświecie, która spowodowałaby, że ja nie wyjdę z Nimi. No i tak się stało, pojechaliśmy odwieźć Panią i z Panem wróciliśmy do domku. Starał się mnie przekonać abym został, ale ciągle wyłem i szczekałem. Wychodził zamykał drzwi, ja niemal od razu zaczynałem jęczeń, zwracając uwagę na niesprawiedliwości świata i problemy trzeciego świata. Mój upór zaowocował sukcesem. Razem z Panem pojechałem do Freda. Ja tam został, a Pan pojechał zostawiając mnie. Byłem wyjątkowo grzeczny, spałem i spacerowałem, a co najważniejsze nie nabrudziłem. Oczekiwałem na powrót Pana i gdy ten zjawił się w drzwiach, ja zabrałem się za jedzenie ryżu, za którym ostatnio nie przepadam. Poszliśmy odwiedzić jeszcze domek z kafelkami i na spacerek. Obeszliśmy jeziorko, spotkałem kilka piesków, wypiłem co nieco i do do autka. W drodze do domku odwiedziliśmy Panią w pracy zabierając od niej dwa kosze truskawek, moich ulubionych truskawek. Po otwarciu drzwi do domku, od razu dokończyłem śniadanko i poszedłem spać, nie czekając nawet na powrót Pani.
śpię smaczne
Spałem sobie w najlepsze bardzo, bardzo długo, zmieniając tylko co jakiś czas miejsce leżakowania. Wracając do truskawek, po kolacji zjadłem deserek, pyszny i smaczny deserek pełen truskaweczek i jogurtu.
Dobrze widzicie mimo, iż deserek jest płynny to dostałem go w miseczce na jedzenie. Bo Pan uważa, że skoro coś ma zaspokajać głód, a nie pragnienie, to jest jedzeniem. Po deserku znowu wróciłem do spania. Okazało się, że to był już ostateczny nocy sen. Borowscy w dużych odstępach szli do łóżeczka. Gdy Pan w końcu się zdecydował, ja ruszyłem za Nim, ale ostatecznie położyłem się na swoim legowisku i tu bardzo długo spałem. Dopiero po pierwszych dzwonkach przyszedłem budzić moich Borowskich. Do ugryzienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz