Środek tygodnia jak zawsze jest dniem pełnym sprzeczności. Z jednej strony dopiero trzeci dzień tygodnia, ale z drugiej strony to jeszcze kilka dni i będzie znowu weekend. My środę spędziliśmy na szybki spacerku. Dość szybkim spacerku i nie chodzi tu o czas a o tempo tego spacerku. No po prostu te spacerki chyba doprowadzą mnie albo do zawału albo będę wyglądał jak Robert Korzeniowski.
biegiem!
Po powrocie pod domek nie było chwili wytchnienia. Trzeba było przywrócić autko do stanu pasażerskiego. Przywracanie nie było pracą łatwą. Trzeba było kilka rzeczy poznosić z piwnicy. Przy okazji trochę poczyściliśmy wszystko. No dobra ja nie czyściłem, ja obserwowałem czy wszystko było wykonywane zgodnie z normą jakości ISO. Pierwsza rzecz która wylądowała w aucie to malutki nasz głośniczek. Bardzo za nim tęskniliśmy, ale gdy tylko się odezwał to zrobiło się jakoś przyjemniej.
no to podpinaj to i jazda!
W końcu wróciliśmy do domku ja skoczyłem do swojego legowiska. Nowy fotelik oczywiście ominąłem szerokim łukiem i nim się zorientowałem to już spałem. Fuksja tymczasem troszkę łobuzowała, ale ostatecznie przymilała się do Borowskiego. Zasnęła na kolanach. Takie z nią emocje i szaleństwa. Jak nie śpi to goni za muchami.
zasypia
Do południa było całkiem spokojnie aż pojechaliśmy po Panią. O dziwo zabraliśmy ze sobą Fuksje. Ona rzadko z nami jeździ a gdy już to robi to zwykle coś się dzieje. No i się nie pomyliłem. Autko zostawiliśmy bo Pani jeszcze nie była gotowa i poszliśmy na spacerek na pobliską łąkę. Droga nie była taka super a przy ulicy to Fuksja mało nie zeszła na zawał. Ja obszczekałem tą głośną i straszna ciężarówkę. Na szczęście szybko odeszliśmy od drogi i polną droga dotarliśmy na łąkę. Ja i Fuksja dreptaliśmy na osobnych smyczach. Czasami się zaplątaliśmy. Zwykle to Fuksja szła z przodu a ja skupiałem się na obwąchiwaniu świata. Jednak od czasu do czasu ją pogoniłem i się trochę przekomarzaliśmy. Ona zwykle kończyła cała obśliniona i to Pańcio musiał ją wycierać. Dobrze, że wziął ze sobą chusteczkę.
Fuksja spaceruje
Na samej łące Pańcio zrobił nam niezłą imprezkę. Sczepił razem nasze smycze. Początkowo staliśmy jak zamurowani i żadne z nas nie wiedziało co ma robić. Kilka chwil minęło nam na siedzeniu i leżeniu w trawie. Zresztą Fuksja w czasie naszego marszu od czasu do czasu się tak po prostu kładła i nic na nią nie działało aby ruszyła się dalej. Dobrze, że Pańcio stanowczo potrafi ją przekonać za pomocą smyczy.
Gdy się w końcu zorientowaliśmy o co chodzi w tym spacerku to po prostu powolutku szliśmy. Początkowo każde starało się w swoją stronę, ale ostatecznie moja masa zwyciężyła. Fuksja najpierw leżała, ale gdy zorientowała się, że to nic nie daje to postanowiła zapierać się pazurami. Gdy i to okazało się nieskuteczne to po prostu dołączyła do mnie i szła obok mnie. Tak sobie dreptaliśmy za Pańciem powolutku, ale niestety przyszedł czas powrotu, przyszedł czas aby udać się do autka, bo Pani już powoli czekała. Jeszcze zrobiliśmy malutkie zakupy i pojechaliśmy do domku. Do ugryzienia!
w krzaczorach się wyleguje
idziemy na łąkę
znowu leży ale na łące
o co biega?
ja zostaję a ty leż
mam iść czy jak?
nie ciągnij!
ja tam a ty tam!
jednak musisz iść za mną
nieeeeeeeeee
no dobra już idę
poczekaj chwilę
razem jest lepiej
chwila odpoczynku
człowiek coś czuje!
obserwuje okolicę
profilowe
kot w trawie
no już może czas wracać?
wracamy człowiek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz