Skoro świt naszła mnie ochota na spanie na czymś miękkim, więc cały poranek spędziłem na wdrapywaniu się na łóżko i schodzeniu z niego, znaczy walki o pozycje na nim. Wszystko to wina Borowskich bo zapomnieli przynieść moje legowisko do sypialni z przedpokoju, a ja chciałem spać przy nich, ale na podłodze było mi już bardzo niewygodnie. W końcu za szaleństwa i łobuzowanie trafiłem w kaganiec i tak wyczekiwałem na podłodze, aż wstali.
Rano ruszyliśmy w drogę, gdzie czekał na nas Pan z fajka i swoim Fordem. Kolejny dzień pomagałem w naprawach. A to zabrałem kluczyk, a to coś potrzymałem. Zawsze byłem tam gdzie coś się działo. W końcu robota skończona i przyszedł czas na leniuszkowanie. Potem ni stąd ni zowąd pojawił się Pan i po chwili gdzieś mi zniknęli. Trochę rozpaczałem z tego powodu co chyba zmiękczyło ich serca bo po kilku minutach wrócił Pan. Całe szczęście, że pożegnałem się z Panem z fajką bo już się nie pojawił. Na całe szczęście w między czasie pojawiła się Opiekunka Freda, która zawsze częstuje mnie duża ilością jedzenie.
Pan pojawił się i zaczął rozkręcać co w autku i mimo upału coś tam kręcił, odkręcał i przykręcał. Ja mu w tym nie pomagałem, bo Pojawił się Opiekun Freda. Czatowałem między nimi na jakiś kawałeczek na ząb. Moja cierpliwość została nagrodzona i zjadłem troszkę pieczonego mięska.
W końcu przyszła pora się pożegnać i wrócić do domku. Niezbyt chętny do jazdy w końcu wdrapałem się na swoją kanapę. Rozstanie z Bojkowem osłodziła mi otwarta szyba.
ten mały punkcik w lusterku to ja!
Taki szczęśliwy jechałem do czasu aż wjechaliśmy na autostradę. Szyby się zamknęły prędkość dość gwałtownie zwiększyła. Oznacza to, że naprawa dokonana przez Pana przyniosła efekty, autko ożyło i dostarcza emocji.
Pojechaliśmy jeszcze do centrum naszego miasta wysłać pocztę. Było tego sporo więc spodziewałem się długiego czekania, ale na szczęście ludzi nie było i sprawy szybko Pan załatwił. Ja czekałem przed wejściem. W końcu podjechaliśmy jeszcze po Panią i do domku. Tutaj oczywiście zasłużony sen, w końcu cały dzień pracowałem ciężko jak wół. Moje przygotowania do prasowania z dnia poprzedniego zostały uprzątnięte, a Oni o zgrozo przygotowują się do prasowania. Gdy tylko żelazko poszło w ruch ja postanowiłem ukryć swoją obecność w domku.
początkowo próby trochę nieudane
w końcu sukces, 99% skuteczności
Niemal całe prasowanie spędziłem właśnie w taki sposób, przerywając tryb maskowania na polowanie na jedzenie ze stołu. Gdy prasowanie się skończyło niemal natychmiast poszliśmy spać. Oni na swoje łóżeczko a ja obok nich na legowisku.
Podsumowując dzień to był to bardzo fajny dzień. Dwa auta naprawione, żadne żelazko nie zniszczone, a w dodatku usłyszałem kilka zachwytów nad swoją psiowatością, tak więc moja przewaga nad morze ciągle rośnie. Do uugryzienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz