Cała czas od wschodu słońca spędziłem na wyczekiwaniu kiedy wstaną. Na szczęście leżałem przy nich na swoim legowisku, które mi przynieśli z przedpokoju. W sumie to tak fajnie, gdy ono tak za mną podąża.
Do południa ja spacerowałem w upale i pomagałem trochę Pani w kończeniu ciasta i w końcu ruszyliśmy w drogę. Nie wiedziałem gdzie jedziemy, ale było fajnie, bo jechaliśmy. Na miejscu, gdy auto zatrzymało się, ja od razu wiedziałem gdzie jesteśmy - u Freda. Ja z Panem niestety poszedłem na przechadzkę, zanosząc do domku z kafelkami jakiś tajemniczy pakuneczek. Potem szybki spacerek na wymęczenie i do Freda. Tam oczywiście kontrola misek, chwilkę posiedzieliśmy, chwilka zabawy z nim. Znaczy on mnie unikał, kiedy próbowałem się z nim bawić. No i przyszedł czas na pożegnanie. Ruszyliśmy do domku z kafelkami, gdzie było pełno zapaszków pysznego jedzenia i trochę człowieków. Tam położyłem się przy stole i patrzyłem tylko, co mi spadnie do przekąszania, coś na ząbek. Troszkę spadło, kilka razy takie drobnostki, a w miseczce w kuchni był rosołek z makaronem. No po prostu żyć nie umierać, w dodatku wszyscy się mną zachwycali. Niestety nie było dane mi spróbować ciasta. Ech, taka szkoda, a Pan nawet nie zjadł całego swojego i się nie podzielił - szuja.
W końcu przyszedł czas, aby wracać do domku. Przedtem jeszcze odwiedziliśmy Freda, aby zabrać kilka rzeczy i do domku. Droga była fajna, bo wyglądałem przez okienko niemal cały czas.
tak wyglądam przez okno
ech, jak super jedziemy, a świat tak szybko się zmienia, no jestem wniebowzięty
W domku poszedłem niemal od razu spać, wcześniej jednak byłem z Borowskimi na spacerku - podkreślam z obojgiem. Pani bawiła się ze mną w chowanego, ale po początkowych zmyłkach udało mi się ją znaleźć. Na koniec dnia, gdy kładliśmy się spać, ja postanowiłem zabezpieczyć podłogę przed kolejnym prasowaniem, tak aby żelazko mogło spadać w miarę bezpiecznie.
Bardziej spostrzegawczy dostrzegają na tym zdjęciu folię bąbelkową. Pracowałem na to wytrwale kilka godzin, aby znalazła się w każdym zakątku podłogi. No nic, tak wyczerpany mogę iść spać. Ej, gdzie moje legowisko w sypialni ? Do ugryzienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz