Kto rano wstaje ten robi zakupy i to nie raz, ale dwa razy. Rano szybko załatwiliśmy istotne rzeczy i pojechaliśmy na zakup. Znaczy ja siedziałem w autku i miałem nadzieje, że Pańci zakupi wszystko co było nam potrzebne, bo w przeciwnym wypadku musieli byśmy jechać jeszcze raz a kto wie może i jeszcze raz. Nie żebym tego nie lubił, ale zdecydowanie bardziej wole spacerować, lub po prostu spać w domku. Choć z drugiej strony spanie w autku nie jest złe. Nie widziałem, co tam mój Borowski pakuje do autka, ale miałem przeczucie, że czegoś zapomniał. W każdym razie pojechaliśmy do domku i nim zanieśliśmy zakupy szybko udaliśmy się na spacerek, po naszym lesie
o ktoś tu był przede mną
Spacerek po lesie był bardzo przyjemny. Słoneczko świeciło, rześki chłodek, aż chciało się chodzić, aż chciało się być między drzewkami jak najdłużej. Od jednego do drugiego dreptaliśmy, znaczy ja dreptałem i wąchałem i starałem się po prostu nacieszyć psimi przyjemnościami. Takie coś lubię najbardziej. Nieśpiesznie i powolutku posuwaliśmy się do przodu. Nie omieszkałem obwąchać najmniejszych gałązek i listków.
w blasku słońca, najbardziej uszaty z uszatych
o listek
Po powrocie do domku Fuksja zainteresowała się zakupami. Oczywiście nie pomagała rozpakowywać a jedynie wąchała i szukała czegoś dla siebie. Była trochę zawiedziona, że nie dostała nic dla siebie, ba nawet nic nie mogła ukraść. Po tym wielkim oburzeniu Fuksja udała się na spoczynek a my zaraz za nią.
jak to nie ma nic dla mnie?
Dzionek nam zleciał bardzo szybko. Pojechaliśmy po Panią i z nią na malutkie zakupy. Pojechaliśmy kupić to o czym Pańcio zapomniał. Na całe szczęście załatwiliśmy to szybko i mogliśmy wrócić na obiadek. A był to nie byle co. Były to tortille. Wszystko wcześniej przyszykował Borowski. Pachniało smakowicie, ale nie było mi dane spróbować i obszedłem się smakiem podobnie zresztą jak Fuksja.
Czwartek był w zasadzie normalnym dniem, poza tym, że mało spacerowaliśmy. No ale chyba cały tydzień trzeba odpoczywać po takich emocjach. Wieczorkiem pobawiliśmy się z Fuksją na kartonach z zakupami jedzeniowymi. Fajne to było do czasu aż Pańci nie zaczął pakować tam swoich rzeczy i zabrał nam nasze zabawki. Ostatecznie dość późno poszliśmy spać. To był dobry, ciepły i bardzo przyjemny jesienny dzień. Oby było takich jak najwięcej do świąt. Do ugryzienia
poopieram bródkę
kocie nie przeszkadzaj!
dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz