W poniedziałek jak to w poniedziałek, czyli dołek. Nudy i jeszcze raz nudy. Naprawdę nie chciało nam się nigdzie wychodzić i nigdzie ruszać. W dodatku było tak jakoś byle jak. Nawet Fuksja postanowiła tego dnia nic a nic nie robić. Wyczekiwaliśmy na powrót dziewczyn, przy okazji trochę sprzątając. W zasadzie to ten dzień mógłby zniknąć i po niedzieli mógłby być piątek, drugi piątek. Tego dnia Fuksja na powrót zaprzyjaźniła się mocno ze swoim drapakiem z dziuplą i legowsikiem. W zasadzie można powiedzieć, że do niego przyrosła. Dzień trochę przyśpieszył przy obiadku jednak wszyscy czekaliśmy na koniec tego strasznego dnia i wtorek. W końcu wtorek to dzień bliżej piątku.
nudyyyyy