poniedziałek, 29 lutego 2016

Weekend w biegu

Każdy piątek zaczyna się niemal tak samo. W zasadzie niemal każdy dzień zaczyna się tak samo. Budzę Borowskich aby wstawali. Robię to w czasie gdy z kanapy wstaje Wiki. Gdy mnie olewają i nie reagują to wracam do swojego legowiska czekając na rozwój wypadków. Mimo iż chciałbym zacząć dzień wcześniej to muszę czekać aż Borowscy łaskawie wstaną.
wstajecie!?

piątek, 26 lutego 2016

Nowe w starym

No takie poniedziałki to ja rozumie. Oj bardzo rozumie. Słoneczko, ciepełko, aż chce się spacerować i aż chce się chodzić i oddychać świeżym powietrzem. Postanowiliśmy wykorzystać taką okazję i udaliśmy się na spacerek do Parku Skałka. Nie pojechaliśmy skoro świt, bo musieliśmy dziewczyny odwieźć do pracy. Oczywiście Fuksja została pilnując domku. Zaparkowaliśmy koło basenu i ruszyliśmy.
oznaczam coś tu i coś tam

poniedziałek, 22 lutego 2016

Nasz gatunek

Oj bardzo się cieszyłem na myśl o piątkowym poranku. Mimo iż było trochę ponuro to jakoś znajdowałem w sobie siłę aby wyjść. Oczywiście wcześniej trzeba było załatwić te wszystkie ważne poranne sprawy. W końcu jednak poszliśmy na malutki space na okoliczne pole. Nie miałem ochoty iść nigdzie więcej. Chciałem wracać do domku i spać i odpoczywać. Nie miałem ochoty szlajać się po dworze. No nie w takich warunkach. Szybko rozłożyłem się na pontonie i zasnąłem.
ale ponuro

piątek, 19 lutego 2016

Deszcze niespokojne

Okazało się, że Wiki została z nami na noc i mało tego pojechała z rana z nami i zostawiliśmy ja razem z Panią. My tymczasem pojechaliśmy do Chorzowa do Parku Śląskiego poszukać tego Wybiegu dla psów o którym trochę ostatnio słyszałem. Oj zaparkowaliśmy całkiem daleko, bo przy centrum handlowym. Do końca nie wiedzieliśmy gdzie ten wybieg jest. Popędziliśmy więc przed siebie dobrze znaną drogą. W końcu jednak  musieliśmy zejść z dobrze znanych i utartych szlaków. Udaliśmy się w nieznane. To zaskakując, że tak blisko od dobrze utartych szlaków jest tak wiele niewiadomych. Wybieg dla psów bardzo szybko się znalazł.
na niebiesko to lokalizacja Wybiegu dla Psów

poniedziałek, 15 lutego 2016

Spacer

Piątek, piąteczek, piątunio był dość nietypowym dniem i to nie z powodu jego piątkowości. Po prostu okazało się, że razem z Pańcią po porannym spacerku pojechaliśmy w drogę. Pojechaliśmy do Gliwic. LaBunia mimo hałasowania dawała sobie idealnie radę i dość sprawnie zawiozła nas na miejsce. Zaparkowaliśmy w strefie płatnego parkowania i ruszyliśmy. Pańcia w swoją stronę do jakiegoś tam lekarza czy coś a my z Pańciem w swoją. Przez centrum miasta do parku
a co to za kształty

piątek, 12 lutego 2016

Mokro

Poniedziałek zaskoczył nas i to bardzo mocno. Pańcia nigdzie się nie spieszyła z rana, mało tego po prostu została z nami. Znaczy ja musiałem pospacerować jak to pies. Na szczęście było to całkiem szybkie i nie marnowałem bez potrzeby czasu. W domku był super. Cała nasza rodzinka się relaksowała. Uwielbiam takie rodzinne poranki. Niestety wszystko zostało przerwane przez dźwięk domofonu. Okazało się, że to listonosz z Paczuszką do nas. Paczki przychodzą do Borowskich bardzo często. Książki dla Pańci to codzienność, czasami jakieś rzeczy zakupione przez internet. Tym razem paczuszka była adresowana do nas, znaczy się do mnie i do Fuksji.
no otwieraj szybciej

poniedziałek, 8 lutego 2016

Multikulti z rybą

Sobotni poranek zapowiadał się całkiem fajnie. Słońce, szybki poranny spacerek. Czego chcieć więcej? Otóż więcej miało się jeszcze wydarzyć - o wiele więcej. W okolicach 11 zostawiliśmy dziewczyny w domu i ruszyliśmy na dworek, do LaBuni. Ta dzielne i szybko zawiozła nas na miejsce. Po krótkim spacerku przejściem podziemnym i załatwieniu swoich potrzeb, naturalnych potrzeb. Po chwili dotarliśmy pod Żyrafę w Parku Śląskim. Czułem coś nosem, ale to co tam zobaczyłem zaparło mi dech w piersi. Zamurowało mnie na dłuższą, bardzo dłuższą chwilę. Widziałem "morze" psów, raz wszelakich.
o jacie

sobota, 6 lutego 2016

Tłuste czwartki ruin

We czwartek o dziwo wszyscy zostaliśmy w domku. To było bardzo dziwne. Znaczy ja z człowiekiem wybrałem się na spacerek i pozałatwiać jakieś sklepowe sprawy, ale ogólnie dzień zapowiadał się na wyjątkowo leniwie. To wyjątkowo przypadło do gustu Fuksji. Ta szalała jak wariatka na dekoderze - spała w setkach pozycji, od czasu do czasu otwierając oczko aby zerknąć, czy jeszcze wszyscy są.
poranna drzemka

czwartek, 4 lutego 2016

Płonące niebo

Poniedziałek był dniem bardzo ponurym, ale chodzi tu tylko o pogodę. Moja pogoda ducha była nie zachwiana, zważywszy, że dzień toczył się swoim własnym spokojnym rytmem. W zasadzie to nic takie ciekawego się nie działo, nic godnego opisania. Po prostu nie chcę Was moi drodzy czytelnicy zanudzać. Najciekawszym wydarzeniem poniedziałku była wyprawa do Pańci w trakcie pracy. Musieliśmy donieść jej prowiant.

poniedziałek, 1 lutego 2016

O zachodzie jest ładnie

Piątek to tak w zasadzie już weekend, a że poranek był wyjątkowo słoneczny, to wybraliśmy się z Pańciem na wyprawę do Gliwic. Nie pytajcie mnie po co i na co ani tym bardziej dla czego. Ważne, że skoro świt pojechaliśmy. Zostawiliśmy LaBunie z dala od płatnych miejsc postojowych i ruszyliśmy do centrum. Mijaliśmy ładne i te trochę mniej ładne budynku. Rześkie powietrze i przyjemne słoneczko sprawiało, że aż chciało się chodzić. Wąchałem wszystko co trafiło pod mój nosek. Chodziłem jak wahadło przed Pańciem - z lewej na prawą i z prawej na lewą. Nie było chwil wytchnienia. 
a tutaj co to jest?