czwartek, 31 grudnia 2015

i po świętach kaprys

Przyszła niedziela, przyszedł koniec świąt. Niestety te święta zakończyły się nim przyszedł śnieg. Szkoda wielka, ale dobrze, że przynajmniej wielkich mrozów nie był. Poświąteczne dni miałby być bardzo spokojne a my zamiast leniuchować w domku to pojechaliśmy. Najpierw do sklepu po wyprzedażowe bombki do malowania a potem w odwiedziny do rodzinki człowieków. W drodze coś się stało i LaBunia przestała nas ogrzewać a silniczek zaczął robić się coraz cieplejszy. Pod sklepem troszkę dolaliśmy zakupionego płynu i w dalszej drodze było odrobinę lepiej, a po przyjechaniu do rodzinki postanowiłem zostać w autku i pilnować czy nic gorszego się dziać nie będzie. Nie działo a człowieki wróciły i pojechaliśmy do domku.

niedziela, 27 grudnia 2015

Święta, Święta

Wigilia Świąt Bożego Narodzenia przywitała nas słońcem i ciepłem. Co prawda rano było trochę szronu, ale zaraz zniknął w blasku ciepłego słońca. Wigilia powinna być śnieżna i chłodna a najlepiej mroźna. Tymczasem gorące promienie zapowiadały nadejście innego święta. Choć za mojego życia ta pogoda się podobno bardzo pokręciła. Śnieg przychodzi nie w te święta a zimy potrafią być upalne.  Tęsknię trochę za śniegiem, ale z drugiej strony przynajmniej uszka mi nie odmarzają.
w poszukiwaniu magii świąt!

czwartek, 24 grudnia 2015

Przygotowania

'[;Poniedziałek był bardzo pracowity. Już za kilka chwil mają być święta, więc nie tylko sprzątanie, ale też i gotowanie szło pełną parą. Przy czym kuchenne prace działy się popołudniu, kiedy to do domku wracała Pańcia. Wcześniej mieszkanko było sprzątane. Zresztą sprzątanie odbywało się cały poniedziałek. Pańcio był trochę leniwy w tym swoim sprzątaniu. Przed południem skupił się na kuchni. Raczej na jej górnej części. Ja w tym czasie zajmowałem się  spaniem na kanapie.
na kanapie

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Wampiry w porządku

Sobota miała być dniem wypoczynku po ciężkim tygodniu. No dobra to człowieki byli zapracowani, ale ja przez to wszystko spać nie mogłem tak jak się należy. Tymczasem skoro świt wstaliśmy i ruszyliśmy na spacer. Całe szczęście, że była piękna pogoda. Słońce pięknie świeciło aż chciało się spacerować po okolicznych łąkach. W zasadzie to chciałem przejść pod las i wracać, bo w domku czekało śniadanko. No i na szczęście tak się stało. 
na spacerku

sobota, 19 grudnia 2015

Pasja w rewolucji

Oj dawano nie miałem siły by siąść i coś napisać. Przez to wszystko porobiły się wielkie zaległości. Bardzo wielkie, bo z moich wyliczeń wynika, że dwa tygodnie jak nic. Przyszedł w końcu czas by zasiąść i co nieco napisać. Tak więc na początek, poniedziałek. Oj był to niezwykle standardowy dzień.  Taki normalny, taki zwykły w którym absolutnie nic a nic się nie działo niemal od świtu do samej nocy. No właśnie - niemal. Na koniec dnia działo się bardzo wiele.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Gdzie ta zima?

W poniedziałek obudziłem się skoro świt, czyli chwilę po siódmej rano. Idąc do kuchni po swojej śniadanko rzuciłem oko na kalendarz. Szybko dotarło do mnie, że już za kilka dni śnięta. Za chwilę stanie w domu choinka i będziemy świętować. Już się nie mogłem doczekać. Chciałem jak najszybciej wyjść na spacerek, w poszukiwaniu świąt, w poszukiwaniu zimy. Do LaBuni to niemal zbiegłem i po wyjściu z klatki schodowej. Śniegu nie było. No nic miałem nadzieje, że po wkroczeniu do lasu będę mógł pobiegać po śniegu. Oj bardzo się rozczarowałem, bardzo.
no i gdzie ten śnieg?

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Jarmarkowy maraton

Sobota rozpoczęła się nagle i jeszcze przed wstaniem słońca. Ciemno było jeszcze na dworze, gdy musieliśmy wyjść i pojechać z Pańcią. Okazało się, że jej praca ma jakąś awarię, czy coś takiego. Ech z legowiska to musieli mnie zwlekać niemal za uszy. Tak mi się nie chciało, ale co było zrobić. Wstałem bo inaczej bym głośno płakał i tęsknił sam w domku. Na szczęście tego czasu nie zmarnowałem, bo poszedłem na spacerek i szybciutko do sklepu po jakieś słodkości na śniadanko. Na szczęście słońce szybko nas zaczęło witać. Po chwili byliśmy już w domku. Zjadłem śniadanko i kładłem się spać, ale nie!

sobota, 5 grudnia 2015

Już działa

No i Powiedzcie mi, po co tydzień zaczyna się z samego rana w poniedziałek?. No po co? Przecież tydzień mógłby się zaczynać popołudniu w poniedziałek i nie było by problemu ze wstawaniem. W każdym razie o poranku wszystko odbyło się całkiem normalnie,  z lekkim poślizgiem. No nie był on taki lekki, ale też nie był jakiś taki dramatycznie duży. W każdym razie zostawiliśmy Fuksje w domku na straży i ruszyliśmy. Ta nawet nie zwróciła uwagi na nas jak zamykaliśmy drzwi, tylko przez okno wyglądała za słoneczkiem.
no gdzie to słoneczko?