wtorek, 30 czerwca 2015

Mechanik

Kto w poniedziałek wstaje ten ma pracowity dzień. Od rana wiedziałem, że będziemy musieli coś robić i to bardzo ciężko i zapewne długo. Dodatkowo przy śniadaniu dowiedziałem się, żebym jadł spokojnie bo muszę się najeść - w końcu to mój przedostatni posiłek do jutra. Początkowo za bardzo nie rozumiałem o czym mowa. Jednak z czasem dotarło do mnie, że jeszcze zjem tylko obiadek i potem koniec. Ze strachu aż odebrało mi apetyt.
ale jak to nie będziemy się bawić?

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Odebrali mnie

Borowscy podobno dotarli do domku skoro świt. Oczywiście Fuksja pilnowała ich. Oczywiście pokazywała swoje niezadowolenie dokuczając Im i nie pozwalając zasnąć.
nie spać! trzeba jechać po Furiata

niedziela, 28 czerwca 2015

NieNaŻarty

Sobota była jakaś taka nieciekawa inna. Pogoda jak na złość się popsuła. Po malutkim porannym spacerku połączonym z zakupem bułeczek dla Borowskich szybko zjedliśmy śniadanie. Dzień miał zwolnić i się uspokoić już zasypiałem ciamkając jakąś tam malutką zabaweczkę z dzieciństwa, gdy nagle zrozumiałem, że coś jest nie tak - czemu mi nie zdjęli szelek? 
coś tu nie gra!

sobota, 27 czerwca 2015

Wspólny dzień

Kto wstaje ten wie, że poranki bywają trudne, zwłaszcza piątkowe poranki. Dobrze, że słoneczko przyświecało i jakoś to wszystko dało radę ruszyć w ten prawie weekendowy dzień.
już wstajemy? Po co?!

piątek, 26 czerwca 2015

Odważny

Uwielbiam dni, kiedy słońce budzi nas ze snu. Zważywszy, że znaczną część nocy przespałem dyskretnie i cichutko z Borowskimi na łóżeczku. Byłem jak agent do zadań specjalnych - nikt nie widział, nikt nie słyszał. Szkoda tylko, że to słońce musi nas budzić tak rano, i dokładnie na kilka chwil przed budzikiem - ja się pytam po co? Na szczęście dość szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy na spacerek a w zasadzie to ruszyliśmy do autka.
no pośpiesz się!

czwartek, 25 czerwca 2015

jak ja słucham!

Poranki zawsze bywają trudne, nawet gdy świeci słoneczko. Całe szczęście, że nie wstajemy jakoś wyjątkowo wcześnie i od czasu do czasu możemy sobie pospać dłużej. W  środowy dzień cała nasza rodzinka walczyła o toaletę, czy też łazienkę. My z Fuksją w zasadzie nie potrzebujemy z niej rano korzystać ale walczymy o nią tak dla zasady!
zajęte!

środa, 24 czerwca 2015

Owocowo

Rano po wszystkich sprawach ważnych i tych mniej ważnych wracając do domku zakupiliśmy czereśnie od miłej Pani, o której wcześniej informowałem o tym jak powiedziała, ze jestem podobny do mojego Pana. Z workiem czereśni wróciliśmy do domku no i się stało. Fuksja i czereśnie to było połączenie iście wybuchowe.
aaaaaaaaaaa czereśnia!!!

wtorek, 23 czerwca 2015

Zguba

Deszcze nie odpuszczają a my jakoś w tym egzystować, spacerować i żyć. Poniedziałek od rana był deszczowy i bez parasola praktycznie nie było sensu wychodzić. Po odwiezieniu Pani szybciutko przeszliśmy malutki spacerek na którym spotkaliśmy wesołego acz bardzo strachliwego pieska. Nie napierałem na niego i dość szybko po małym obwąchiwaniu rozstaliśmy się i każde z nas poszło w swoją stronę, korzystając z ostatnich chwil bez rzęsistego deszczu.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Deszczowy spacer

Cała niedziela była bardzo dziwna i taka w kratkę. Raz słońce a raz deszcz, znaczy głównie to był deszcz. Spacery ograniczaliśmy do absolutnego minimum i głownie spaliśmy, znaczy ja spałem, no i Fuksja spała. Nawet nie zaprzątaliśmy sobie głowy jakimiś zabawami i wygłupami. Po prostu najnormalniej w świecie chciałem przespać ten dzień

niedziela, 21 czerwca 2015

Spacer szczęścia

No i kolejna sobota się zaczęła, całkiem zwyczajnie, całkiem normalnie, ale nie dajmy się zwieść. Nie z nami takie numery jak to się zwykło mówić. Po porannych spacerowych obowiązkach i przyjemnościach mogłem się relaksować, przy dźwiękach sprzątania i jakiejś pracy na komputerze i z kartkami papieru.

sobota, 20 czerwca 2015

Coś się święci

Od samego rana jakoś ten nasz piątek wyglądał bardzo dziwnie. Od razu z rana poszliśmy na spacerek nawet nie budząc Pani. Znaczy leżała ona sobie w łóżeczku a my wyszliśmy. To było ciekawe, bo przecież piątek był normalnym dniem pracującym. Ech może jest jakoś wyjątkowo wcześnie, albo Pani idzie później do pracy.

piątek, 19 czerwca 2015

Porządki w LaBuni

Kto rano wstaje ten musi robić więcej rzeczy. Tak też było w ten czwartkowy wesoły dzień. Rano zebraliśmy się z pełnym kartonem do autka. Mało tego zabraliśmy Fuksje i w drogę. Załatwiliśmy sprawy z Panią, potem odwiedziliśmy ciągle remontowane mieszkanie i pojechaliśmy do Bojkowa po drodze zostawiając na skupie złomy kawał grzejnika. Choć tam zainteresowali się naszą LaBunia, ba nawet ją zważyli i wyszło, że jest za gruba.

czwartek, 18 czerwca 2015

Wielkie otwarcie

Z samego rana wielkie pudło zostało otwarte. W środku była jak się łatwo domyślić karma dla Furiatka, czyli dla mnie. Okazało się, że było to konieczne, albowiem nie było co włożyć do mojej miski. Fuksja oczywiście była tym wyjątkowo bardzo zaaferowana. 
co tam się otwiera?

środa, 17 czerwca 2015

Kartony

Przedpołudnie było bardzo zaskakujące. W trakcie wizyty u Pani dostaliśmy wielkie paczuszki. Były to paczuszki z jedzeniem, ale i nie tyko dla nas, dla mnie  i dla Fuksji. Pudeł jednak szybko nie otworzyliśmy, bo ja postanowiłem się nimi zaopiekować. Najpierw jednak patrzyłem jak Pan wnosi większe z nich.
moje ci one!

wtorek, 16 czerwca 2015

O zmierzchu

Od rana moja miska nie wypełniała się żadnym pysznym suchym jedzeniem, a lądował w niej jedynie ryż z marchewką i żołądkami kurzymi. Wszystko było by pyszne i smaczne, ale brakowało podgrzania przed podaniem. No nic troszkę pocierpiałem, ale zjadłem wszystko oczywiście robią wielki bałagan dookoła.

już pusta tak szybko?

poniedziałek, 15 czerwca 2015

W Pudle

Niedziela była zdecydowanie dniem zwolnienia i spokoju. Pogoda była taka jakaś mieszana. Chwilę słońca, chwilę chmur i tak na przemian. No powiem Wam,  nie wiem co jest w tych wszystkich niedzielach, ale jestem pełny energii z rana aż się zorientuje, że jest niedziela. Wtedy automatycznie wszystko siada i wszystkiego mi się odechciewa. 

niedziela, 14 czerwca 2015

Bez Pańci nie idę

Sobota to kolejny upalny dzień był i nikt temu nie zaprzeczy. Poranny spacer niestety musiał się odbyć, choć z tego powodu bardzo rozpaczałem. Musiałem wyjść z w miarę chłodnego i przyjemnego mieszkanka na piekielny żar zwany dworem. Ech starałem się najszybciej jak się da wszystko załatwić i w te pędy najszybciej jak się da wrócić do domku na chłodne kafelki. Zjeść i spać. Taki plan wykonałem w 100%.

sobota, 13 czerwca 2015

Upalne porządki

Poranne spacery w takich warunkach pogodowych jakie panowały w piątek są do zniesienia. Niestety im dłużej jest się na spacerku, tym spacer jest cięższy i trudniejszy do zniesienia. Każdy krok staje się coraz trudniejszy. My na szczęście uniknęliśmy największych upałów chowając się w domku. Mimo wszystko na spacerku było ciepło a słońce raziło i nie dało się tego wyeliminować zupełnie choć bardzo się starałem. Po załatwieniu wszystkiego szybko wróciliśmy do domku.
zgaście ten upał

piątek, 12 czerwca 2015

Miasto jest moje

Słońce od rana dawało pełną parą w nasze okno przez co bardzo szybko wstaliśmy. W zasadzie to nawet nie czekaliśmy na budziki. No dobrze Borowski oczywiście w najlepsze poczekał na budzik i to kilka razy. Nie rozumie jak On może tracić tyle czasu z rana? Gdy my byliśmy już na pełnych obrotach to ten dopiero zbierał się leniwie ruszać. My się myjemy ubieramy a on dopiero leniwie robi śniadanie. Jak z nim żyć?

czwartek, 11 czerwca 2015

Czuję się bezpiecznie

Wstaliśmy prawie skoro świt. Przy czym słowo prawie trzeba traktować raczej z przymrużeniem oka. Bo jak zwlekliśmy się z łóżka to dzień już dawno się zaczął, ale to wina Borowskich. Ja byłem gotowy wstać kilka godzin wcześniej. No ale przecież nie przeskoczę siły wyższej. Potem potoczyło się dość szybko, choć pogoda była jakaś taka niepewna, choć było ciepło.

środa, 10 czerwca 2015

Kijowy dzik

Wtorkowy poranek był dość spokojny. Wstaliśmy nie śpiesząc się nigdzie. Zupełnie tak jakby była niedziela. Spokojnie zjedliśmy śniadanko i wyszliśmy. LaBunia już na nas czekała i nim się zorientowałem Pani już wysiadała na miejscu docelowym. Pożegnałem się z Nią i lekko okrężną drogą wróciliśmy po domek. Już mocno chciałem spacerku, w zasadzie to już nie chciałem ale żądałem!

wtorek, 9 czerwca 2015

Nic

W poniedziałek był dniem w którym absolutnie nic nie robiłem i absolutnie na nic nie miałem ochoty, zresztą jak Fuksja a przede wszystkim Borowscy. W dodatku Pan jakiś taki przeziębiony czy coś w tym stylu. Ech w dodatku pogoda bardzo mocno się popsuła i słońce się na nas obraziło. Chyba to przez to moje narzekanie.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

ale za to niedziela

Leniwa niedziela miała swój moment kulminacyjny w postaci wyjazdu do Parku Chorzowskiego, na szczęście nie mieliśmy tam spacerować. Pojechaliśmy tam chyba w najgorętszym okresie dnia. Słońce niemiłosiernie paliło z nieba. Że też mu się tak chce świecić na 100%. Uwielbiam je ale mogło by trochę zluzować i poświecić tak na 80%, bo 30 stopni w cieniu to lekka przesada.

niedziela, 7 czerwca 2015

Prawie sam

W sobotę miało być naprawdę leniwie i mieliśmy siedzieć cały czas w domku odpoczywając i relaksując się w przyjemnym chłodku pochodzącym z cicho pracującego w kącie wentylatora. Wszystko miało się spełnić zważywszy na to, że z samego rana okna w sypialni były zasłonięte i słoneczko jedynie delikatnie do nas zaglądało.

sobota, 6 czerwca 2015

Wodny zwierz

Piątek to kolejny gorący dzień. Nie powiem, ze mam tego dość, ale mogło by być odrobinę mniej. Rano nie chciało mi się wstawać, zresztą podobnie było z kotem i z człowieczą częścią rodziny. Słońce jednak z nami wygrało.
chyba trzeba wstawać!

piątek, 5 czerwca 2015

Ja rozumie ciepło, ale...

Ech  ostatnie dni nie są ciepłe są upalne. To bardzo fajnie, bo we czwartek było święto jakieś, czy coś. My po prostu spaliśmy zdecydowanie dłużej i tyle. Niestety nie dało się za długo, bo w sypialni ze względu na intensywne słońce bardzo szybko zrobiło się ciepło. Ktoś zapomniał ustawić żaluzje na pełne przyciemnienie i przez to narobił się taki ambaras, że musieliśmy wstać. Ech Szybko skoczyłem z Panem na bardzo szybki spacerek i w te pędy zasiedliśmy do śniadanka. Tymczasem Fuksja wylegiwała się na ładnie uporządkowanym przez Panią łóżku. Chyba pasowały jej gorące klimaty. 

śpi

czwartek, 4 czerwca 2015

Leniwie w Chorzowie

Po porannych obowiązkach postanowiliśmy ruszyć z Panem na spacer, zresztą to żadne wielkie wydarzenie, tak robimy każdego ranka. No i znowu zawitaliśmy na Skałce. Mimo wczesnej godziny słońce już naprawdę porządnie wzięło się do roboty. W słońcu temperatura była już dość nieznośna i spacerowanie nie przynosiło zbyt wiele przyjemności w dodatku cały park był opanowanych przez wielkie stado hałaśliwych ogrodników koszących trawę absolutnie wszędzie. Ech cały czar spaceru po skałce prysł.
czemu tak hałasujecie?!


środa, 3 czerwca 2015

Skała

Jeśli chodzi o spacerowanie zwłaszcza to poranne to uwielbiamy razem z Panem przechadzać się wokół jeziorka. Zawsze coś ciekawego można tam wywąchać a w słoneczny dzień jest tam najzwyczajniej miło.
ale pachnie

wtorek, 2 czerwca 2015

Normalny dzień!

Poniedziałek w zasadzie był dniem relaksu.Słoneczko nas przywitało, a więc pełni pozornej energii ruszyliśmy stawić czoła wyzwaniom dnia codziennego. Rano nie było ciepło, było bardzo gorąco i po załatwieniu wszystkich poważnych spraw ruszyliśmy z na spacerek. Ostatnio uwielbiamy o poranku pospacerować sobie po Skałce.
spacerujemy

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Bardzo długo

Niedziela była ostatnim dniem naszego wyzwania na endomeondo. Słońce witało nas od samego rana. Dzień zaczął się doskonale choć moment pobudki odwlekaliśmy o kolejne pięć minut i kolejne. No ale niestety nie mogło to trwać w nieskończoność, bo odzywały się naturalne potrzeby.
słońce, las - to jest spacerek!