niedziela, 31 maja 2015

Książka z burzą

O tak sobota zapowiadała się na cudowny dzień. Obudziło nas słoneczko. Tak więc dawka witaminy D na początek dnia była zapełniona. Cieszyło mnie to, zwłaszcza, że kilka chwil później byłem już na spacerku i z radością przechadzałem się po łąkach. Na całe szczęście, bo spacer był mi już bardzo ale to bardzo potrzebny.
w lasku!

sobota, 30 maja 2015

Po drzwi

Jako bardzo zmęczony psiak nie miałem siły wstawać. Naprawdę liczyłem, ba miałem nadzieję, że zostaniem w domku. A tu masz ci los. Budzi nas słoneczko. Ja mimo wszystko z radością otwieram oczka i rozpoczynam nowy dzień. Od dłuższego czasu marzyło mi się słoneczko o poranku i w końcu się udało. W końcu jest. Takiej okazji nie można zmarnować. 

piątek, 29 maja 2015

Czekając na płyty

Czwartek był dniem czekania, gorączkowego czekania. W każdym razie rano słońce nas nie obudziło, choć miałem wielką ochotę na ciepłe promienie na swoim nosku. Niestety, a żyć jakoś trzeba. Ruszyliśmy, odwieźliśmy Panią i  ruszyliśmy w drogę. Ruszyliśmy przed siebie. Słoneczko nawet nam się nieśmiało przyglądało jak jechaliśmy do domku z kafelkami.

czwartek, 28 maja 2015

A ona...

Kto rano wstaje ten chodzi na spacery, długie spacery i zostawia "siostrę" w domku w samotności. Co prawda nie budziło nas słońce, a ten dzień miał być najzimniejszy, ale jakoś tak z wielką nadzieją otwierałem oczy o świcie. Dość szybko się zebraliśmy i wygramoliliśmy z domku i rozpoczęliśmy ten zwykły dzień z małą ilością słońca
no zamykamy i spadamy!

środa, 27 maja 2015

Poczta

Zwykle to ja chodzę z moimi Człowiekami wysyłać listy na poczcie i tym podobnych. Tak polecamy listy na poczcie. Ten dzień był jednak zdecydowanie inny. O tym jednak chwilę później, najpierw przede wszystkim muszę ponarzekać na pogodę. Poranna prognoza pogody poinformowała nas, że do południa będą przejaśnienia. Patrząc za okno miałem czelność nie wierzyć w wróżby, ale postanowiłem dać szanse tej pogodzie.

wtorek, 26 maja 2015

SelfiNO

Ech ta straszna i przeklęta pogoda. Gdzie ta słoneczna i piękna wiosna sprzed kilku dni? Ech powoli dochodzę do wniosku, że  te dni były bardzo dawno, albo nawet w ogóle ich nie było - że to słoneczko i cieple dni to był sem. Za oknem chmury, wiatr i jeszcze do tego zwykle deszcz. Jak w takich warunkach można egzystować, jak w takich warunkach można spacerować i ostatecznie jak w takich warunkach z merdającym ogonkiem wstawać? No ja się pytam jak?

poniedziałek, 25 maja 2015

Wybory - II tura

Niedziela była dniem ważnych decyzji. Niestety ja jako zwierz na czterech łapach nie mogłem ich podejmować, choć dotyczyły również i mnie i mojej przyszłości. No nic od rana przekonywałem Borowskich aby mnie puścili i pozwolili zagłosować. Nie docierało do mnie, że nie mam dowodu i takie tam. Ech no to postanowiłem ich przekonywać do głosowania na tego kandydata, który obieca zająć się darmowymi miskami dla wszystkich piesków oraz załatwi ładną pogodę na zawsze.

niedziela, 24 maja 2015

Misja goście

Sobota nie była dniem zbyt zachęcającym to wychodzenia. Chmury na niebie i ciągłe mżawki, choć muszę szczerze przyznać, było dość ciepło. Mimo wszystko poranny spacerek nie był ani długi ani wyjątkowo przyjemny. Po prostu szybko załatwiłem najważniejsze sprawy i szybko wróciłem do domku aby oczywiście dalej spać. No dobra jeszcze pomogłem w przygotowaniu śniadania, zjadłem i położyłem się spać pod stołem na nóżkach Pani.

sobota, 23 maja 2015

Dwa razy

Kto by przypuszczał, że Piątek będzie dniem kumulacji i radości. Nie chodzi mi niestety o kumulacje w totolotku, czy kumulacje jedzenia w moje misce. Tajemnica już zaraz się rozwiąże. Pogoda jak zwykle nie rozpieszczała nas. Ciągle oszczędza nam tego wiosennego słoneczka, przynajmniej ostatnimi czasy. Dobrze, że nie zawsze pada. Porannego słońca nie uświadczyłem już od dawna i od dawna nie chce mi się wstawać z rana. Gdyby nie zew natury i zew głodu to pewnie spałbym całymi dniami.

piątek, 22 maja 2015

No tutaj to mnie jeszcze nie był

We czwartek pogoda nie była najładniejsza i to mówiąc delikatnie. Ciągle coś kropiło, wszędzie było mokro a wilgoć wdzierała się wszędzie zwłaszcza w głębokiej trawie, którą miałem okazje dokładnie zwiedzać po odwiezieniu Pani. Pojechaliśmy w zupełnie nieznane mi miejsce a to wszystko przez to, że musieliśmy odebrać zamówione przez internet zakupy spożywcze. Mieliśmy kilka godzin czasu więc spożytkowawszy go spacerowanie.

czwartek, 21 maja 2015

Sen o wędce

No więc z samego rana udaliśmy się do parku Skałka na długi obchód jeziorka.  Z wielką radością zaakceptowałem taki sposób spędzania poranka, bo i pochodzę i co najważniejsze pod nosem a raczej pyszczkiem jest woda i to znaczne ilości wody. 
gotowy do działania!

środa, 20 maja 2015

Mordercze słońce w pudle

Nie potrafię zrozumieć, po co się tak wcześnie wstaje jak można by tak spać do południa, albo nawet i dłużej. Niestety w takich pięknych chwilach przeszkadza natura i obowiązki. Po odwiezieniu Pani i załatwieniu wszystkich ważnych spraw ruszyliśmy z Panem na podbój.

wtorek, 19 maja 2015

Powrót

Piątek i sobota zleciały mi bardzo szybko. O tym co tam się działo nie mam zamiaru pisać, bo byłem i nadal trochę zły na moich Borowskich. Nie mam zamiaru Im opowiadać, o tym co tam robiłem więc niestety i Wy się tego nie dowiecie. Przepraszam Was serdecznie, ale mam swój honor i zasady. Niedziela zresztą też po części pozostanie tajemnicą, bo Borowscy przyjechali dopiero popołudniu.

piątek, 15 maja 2015

Pożegnania czas

Po wspaniale przespanej nocy przyszedł czas na rozpoczęcie kolejnego dnia - czwartek zapowiadał się wyśmienicie jak wszystkie ostatnie dni. Nic nie zapowiadało tragedii która miała się wydarzyć popołudniu. Wszystko układało się rano jak należy, wstajemy odwozimy Panią i idziemy na spacerek.

czwartek, 14 maja 2015

Brzdące

Środa była kolejnym ładnym dniem. Słoneczko świeciło  aż serduszko się cieszyło. W dni takie jak ten aż chce się żyć, aż chce się spacerować i dobywać kolejne kilometry. Połykanie kolejnych kilometrów w zasadzie jest nuda czynnością, bo to przecież tylko chodzenie. No dobra mogę też wąchać i tropić. Zwykle rozrywkę podczas "kilometrowania" zapewniają odwiedzane miejsca, spotykani ludzie i zwierzęta.

środa, 13 maja 2015

Kochłowicki spacer

Na blogu wielkie opóźnienie i wszystko idzie mi jak po grudzie z pisaniem. Jestem prawie tydzień w plecy, ale powolutku jakoś to próbuję nadgonić. No to tyle tytułem wstępu, przyszedł czas aby się pochwalić osiągnięciami. Na koniec drugiego dnia tygodnia miałem w łapkach (a Pan w nogach) ponad 83km. 
kilometry

wtorek, 12 maja 2015

Chorzowska eskapada

Dzień po wyborach obowiązkowo musi być dniem wielkiego odpoczynku. W zasadzie to się chyba źle wyraziłem, bo w naszym przypadku to może być jedynie mowa o relaksie na świeżym powietrzu oczywiście poparty dużą ilością marszu, dużą ilością kilometrów. Przecież wyzwanie samo się nie zrobi.

poniedziałek, 11 maja 2015

(Nie)dzielny wybór

Na poranny spacerek to ja musiałem budzić Pana. Co prawda trochę niechętnie, ale jednak  udaliśmy się na spacerek. Gdy tylko wyszliśmy na dworek to Pan się rozbudził i znowu dodaliśmy kolejne kilometry do naszego wyzwania. Od razu na spacerku się dowiedziałem, że pojedziemy do Freda bo Borowscy muszą zagłosować w wyborach prezydenckich.

niedziela, 10 maja 2015

Sfuriatoharówa

Po porannym sobotnim spacerku już miałem się kłaść spać, ale niestety plan Borowskich był zdecydowanie inny. Zresztą poranny spacer, to nie był spacer a szybki przemarsz bo przecież bierzemy udział w wyzwaniu i nie ma czasu na spacerowanie. W każdym razie zabraliśmy kilka rzeczy, wpakowaliśmy Fuksję do transportera i w drogę.

sobota, 9 maja 2015

Nocny wypad

Są dni kiedy każdy krok cieszy i na wszystko się ma olbrzymią i niepohamowaną ochotę. Niestety a może "stety" są też i takie dni, w które jedyne co się chce to sen i bardzo mocne i intensywne odpoczywanie. Taki właśnie był piątek. No ale mogę to sobie wybaczyć, bo to ostatni dzień przed weekendem, a przecież nie można wchodzić w sobotę zmęczonym.

piątek, 8 maja 2015

Słońce

Słońce przywitało nas z samego rana, w zasadzie to zmusiło nas swoim świeceniem do otwarcia oczu. Jak na swoim pontoniku nakrywałem się uszami aby nie raziło to robiło się bardzo gorąco, w efekcie chcąc nie chcąc musiałem wstać. Najgorsze w tym wszystkim są dwie rzeczy. Rolety nie pomagają a we czwartek to mogłem sobie pospać trochę dłużej. A tu masz babo placek i zaraz na nogach.

czwartek, 7 maja 2015

Po pożarze

Pomimo nie ładnej pogody z rana udaliśmy się na spacerek, bo przecież "nie ma lipy" Aura bardzo zniechęcała do spacerków, ale mimo wszystko zrobiliśmy dwa porządne kółeczka wokoło jeziorka n "skałce" W ogóle to zauważyłem pewną prawidłowość. Im pogoda jest bardziej domowa tym więcej wędkarzy siedzi nad jeziorkiem i łowi ryby. Czy istnieje aby jakieś połączenie między pogodą a łatwością łowienia ryb?!

środa, 6 maja 2015

Kocia kara

My z Panem w dalszym ciągu bierzemy udział w wyzwaniu i w zasadzie nie zamierzamy rezygnować z intensywnych spacerków nawet po jego zakończeniu. Ja sobie to dobrze skalkulowałem. Ruch to zdrowie a w zdrowym ciele zmieści się więcej jedzenia i w zasadzie chyba nic więcej nie muszę dodawać.

wtorek, 5 maja 2015

Na lodach obok zwierząt

Ostatni nasz poniedziałek był dniem zwykłym i niezwykłym zarazem. Toczył się całkiem zwyczajnie i całkiem bez najmniejszych rewelacji, Oczywiście poranny spacerek był dość długi w ramach "Rusz Cztery Łapy". Najważniejsze nie mogłem sobie długo pospać, co ostatnio bardzo dobrze na mnie działa.

poniedziałek, 4 maja 2015

Byłem sam

Moi Borowscy mają bardzo dziwny sposób obchodzenia święta narodowego jakim jest Święto Konstytucji Trzeciego Maja. W wielkim skrócie świętujemy uchwalenie drugiej na świecie (po amerykańskiej) i pierwsze w europie konstytucji. Uchwalił ją Sejm Wielki 3 maja 1791 roku. Tak wiec mamy być z czego dumny, no ale jak przebiega świętowanie?
3 maja!

niedziela, 3 maja 2015

Piekarska eskapada

Drugi maja to święto Flagi, tak więc od rana Pan przyozdobił nasze balkonowe okno niewielką flagą. W końcu ruszyliśmy na poranny spacerek, który zakończył nasze leniuchowanie. Spacerek ze względu na udział w wyzwaniu był dość długi. W zasadzie to muszę przyznać, że trochę nam się przydaje takie chodzenie. Szkoda tylko, że Pani i Fuksja nie wychodzą z nami.
na spacerku

sobota, 2 maja 2015

Rusz cztery łapy

Pierwszy maja, czyli święto pracy przywitaliśmy leniuchując. Wszyscy sobie spokojnie leżeliśmy w miejscach spania jak tylko się dało i nikt nie chciał wstać pierwszy. Niestety przez Fuksje, którą  naszła ochota na cyckała palca Pani musieliśmy wstać. Pan mnie wyciągnął na poranny spacerek.
wracajmy już!

piątek, 1 maja 2015

Lokomotywowo

Czwartek rano. Wstaliśmy i rozpoczęliśmy dzionek. Niby wszystko normalni. Jemy idziemy do autka i w końcu jedziemy. Żegnamy się cieplutko z Panią i w drogę. Trochę długa droga w końcu się skończyła pod remontowanym mieszkankiem z kafelkami. Z wielkim trudem wygramoliłem się z auta i gdy nie to, że fizjologia wzywała to został bym w autku bo było bardzo wygodnie.