czwartek, 30 kwietnia 2015

Wielkie coś

W środę od rana jakoś tak czas się zatrzymał a atmosfera była bardzo wyczekująca. Po wcześniejszym wstaniu bardzo szybko zjedliśmy śniadanko i ruszyliśmy do LaBuni aby bardzo szybko odwieź Panią. Nie miałem pojęcia dlaczego to wszystko tak szybo się dzieje.

środa, 29 kwietnia 2015

Ostateczne rozwiązanie

Gdy rano wychodząc na spacer nie miałem pojęcia o tym, ze moje życie się zmieni i to diametralnie - na takie spokojne. Pan wsadził mnie do bagażnika LaBuni i zaczął głaskać w oczekiwaniu na przyjście Pani. Okazało się, że pod warstwą pieszczoch na czubku głowy wpity jest we mnie wielki potwór, krwiopijca. Pan momentalnie się zdenerwował i po przyjściu Pani oznajmił jej co następuje: dziś kupujemy obroże. Pomyślałem sobie, ze pomysł przedni, bo ostatnio te szelki już mnie jakoś tak denerwują.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Podwodny spacer

Rano pojechaliśmy trochę pozwiedzać. Wcześniej jednak nim wstaliśmy to dzwoniły kilka razy budziki i kilka razy się na chwilę budziliśmy by chwilę później znowu spać. Tylko Fuksja od rana aktywnie relaksowała się cyckając palec Pani.
o poranku

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Zakwasy

Po długiej wycieczce należał mi się długi i nieprzerwany sen. Tak właśnie było w nocy z soboty na niedzielę. Wyspałem się doskonale, w zasadzie nie pamiętam kiedy tak ostatnio się wyspałem - pewnie z tydzień czasu minęło od ostatniej tak przespanej nocy. No ale niestety ruszyła mnie natura i trzeba było wstawać. W zasadzie to wstałem przez Pana, który mnie obudził i musiałem iść na spacerek, na szczęście na krótki spacerek.
tu nie widzę kleszczy!

niedziela, 26 kwietnia 2015

Wycieczka

Kto rano wstaje ten się nie wysypia. Więc w sobotni poranek starałem się spać ile się da. Niestety jeszcze nie potrafię oszukać natury i trzeba było zwlec się z pontonu i obudzić Pana i iść na dworek. Po długich bojach i piszczeniu udało mi się i poszliśmy. Szybka rundka między blokami i powrót do domku, żeby zjeść i wrócić do spania. O ile się najadłem to już o spaniu mogłem zapomnieć.

sobota, 25 kwietnia 2015

Truskawkowy piątek

Nastał słoneczny piątek, piątunio. Obudziło nas słońce i pełni energii ruszyliśmy stawiać czoło codzienności. Zjadłem śniadanko i chwilę później pomagałem jeść Borowskim i w zasadzie trochę ich poganiałem. W końcu się udało i zebraliśmy się szybciutko na dół. Ledwo zdążyłem obniżyć poziom w zbiorniczku i już siedziałem w autku. Krótka droga zakończyła się moim wyczekiwaniem w autku. Oczywiście się zdrzemnąłem.

piątek, 24 kwietnia 2015

Czwartkowe kanapowanie

Czwartek był kolejnym dniem, w którym rozpromienione słońce budziło nas. Silne promienie słońca nie znoszą sprzeciwu i chcą nie chcą musieliśmy wstawać. Zaczął się nas dzień. Po śniadaniu odwieźliśmy Panią i szybko wróciliśmy pod domek aby udać się na malutki spacerek po najbliższej okolicy naszego bloku.
między blokami

czwartek, 23 kwietnia 2015

Paczkowóz

Po ciężkiej pobudce i to mimo świecącego słoneczka postanowiliśmy odwieźć Panią i pójść na spacerek. Postanowiliśmy odwiedzić trochę dalsze miejsca. Oczywiście wcześniej mieliśmy do załatwienia ważną sprawę. Wysłaliśmy list. Znaczy Pan wysłał a ja czekałem sobie w autku. Ku mojemu zaskoczeniu Pan dość szybko wrócił, ale w rękach miał wór ziemi do kwiatów, obrus i sznurek. Ech zaniepokoiłem się trochę połączeniem tych produktów, a poza tym co to za ciekawa poczta z takimi produktami?

środa, 22 kwietnia 2015

Zapasy w miejskiej dżungli

O poranku obudziło nas słoneczko. Od razu wiedziałem, że to będzie wspaniały dzień. Dziarsko ruszyliśmy się, zjedliśmy śniadanko i ruszyliśmy do czekającej na nas LaBuni. Szybciutko ruszyliśmy i odwieźliśmy Panią. Nie było to z piskiem opon, ale mimo wszystko dość szybko. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy na skałkę na spacer.

wtorek, 21 kwietnia 2015

W końcu jest

Poniedziałek od samego ranka był jakiś inny, jakiś taki napięty i panowała atmosfera wyczekiwania. No ale trzeba było zacząć dzień. Wstawało mi się bardzo ciężko i Pani mnie obudziła a ja obudziłem Pana. Ech na szczęście długo nie musiałem się męczyć i dostałem swoje pyszne śniadanko. Ryż z flaczkami wołowymi. Pyszne, aromatyczne i pożywne. Szybko zdrapaliśmy się do autka i pojechaliśmy. Najpierw Pani potem spacer.
pogoda niesprzyjająca

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Znowu wafel

W weekend się nic nie robi za bardzo. Tak przynajmniej jest u nas w domku. Ponieważ jestem niezwykle grzecznym i posłusznym pieskiem to bardzo wytrwale realizowałem ten punkt naszego domowego regulaminu. Po porannej pobudce i po krótkim spacerku wróciłem do domku aby pójść spać. Zresztą późno położyliśmy się dzień wcześniej, więc teraz musiałem to nadrobić.
autko stoi możemy wracać spać!

niedziela, 19 kwietnia 2015

Się należy

Pobudka była bardzo miła. Nieśpiesznie poszliśmy na spacerek pozwiedzać najbliższe okolice naszego bloku. Zaraz po powrocie czekało na mnie śniadanko i gdy ja jadłem to Fuksja w tym czasie konsumowała inne rzeczy.
o kwiatuszki

sobota, 18 kwietnia 2015

Transportowa miłość

O poranku nie było czasu nawet na jedno najmniejsze jedno zdjęcie. Był plan i trzeba było go realizować. Odwieźliśmy Panią i od raz ruszyliśmy do sklepu. Okazało się, że przyjechaliśmy w to samo miejsce w którym byliśmy dnia poprzedniego. Trochę się zdziwiłem, ale Pan mnie zostawił i sobie poszedł. Dobrze, że się trochę wysikałem wcześniej to łatwiej było mi czekać.

piątek, 17 kwietnia 2015

Czwartkowe spanki

Czwartek od samego rana był bardzo dziwnym dniem. Obudziłem się skoro świt, wraz z pierwszymi promieniami słońca. Trochę pokręciłem się po mieszkaniu i niechcący obudziłem Pana, który podejrzliwie obejrzał całą podłogę, czy gdzieś nie zostawiłem jakiś mokrych prezentów. Ja przecież już jestem dużym pieskiem i takich rzeczy nie robię - zazwyczaj.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Przeprowadzka

Gdy skończyliśmy śniadanko to Pan chciał mnie zabrać ze sobą abym pomógł mu znosić pudła do autka, ale ja jak zwykle uciekałem przed szelkami. Ot taki mój poranny zwyczaj. Pan więc mnie zostawił z Panią i sobie poszedł. Początkowe zdziwienie przerodziło się w strach i piszczenie, które udało się trochę opanować przy szykującej się Pani. W końcu po zniesieniu niemal wszystkich pudełek, poszliśmy całą naszą paczką (bez Fuksji) do autka. Zostawiliśmy Panią wraz z pudłami i  pojechaliśmy na malutki spacerek po "Skałce" Zawsze lubię tam spacerować, bo tam można spotkać wesołych ludzi a co najważniejsze można napić się dużej ilości wody w nieograniczonej ilości - oczywiście w razie potrzeby. 
nowe zapaszki

środa, 15 kwietnia 2015

Pudło

Z samego rana gdy zbieraliśmy się do wyjścia Pani otrzymała telefon, że paczki już przyszły. Cokolwiek to znaczyło, to wywołało wielkie poruszenie. Szybciutko się zebraliśmy i szybciutko byliśmy na miejscu. Niestety tam chwilę musieliśmy po siedzieć, a w między czasie w autku lądowały wielkie pudła.
czekamy na Panią

wtorek, 14 kwietnia 2015

Układanie

 Po odwiezieniu Pani i wysłaniu paczuszki z książka udałem się z Panem na spacerek. Ruszyliśmy dziarsko spod domku. W planach był dość długi spacerek po okolicznym lasku. Już pierwsze metry naszego spacerku spędziłem z nosem przy samej ziemi idąc tropem czegoś. Nie wiedziałem czemu tak robię, ale czułem, że muszę - to pewnie instynkt.
spacerujemy

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Wypoczynek

Po ostatnich męczących dniach w końcu przyszła chwila wypoczynku. Cały dzień był leniwy i bardzo spokojny. Najchętniej to nie wychodził bym z domku ani na chwilkę, ale niestety potrzeby fizjologiczne wzywały. Pan rano musiał mnie wyciągać na spacer i to niemal siłą bo chciałem spać. Zresztą nie miałem po co wychodzić bo troszkę popuściłem w salonie gdy wszyscy jeszcze spali.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Ciąg dalszy

W zasadzie od samego rana sobota była dniem bardzo pracowitym. Ledwo weszliśmy do domku po spacerku to Pan szybko zabrał się za dalsze robienie regału na książki. Dużych rozmiarów konstrukcja wymagała jeszcze dużo pracy aby ją ukończyć. Tak więc Pan z przyjemnością wiercił, kręcił i odmierzał niemal przez cały dzień.

sobota, 11 kwietnia 2015

Zabiegani

Piątek był bardzo aktywnym dniem i wszędzie byliśmy tylko na chwilę, załatwialiśmy tylko swoje sprawy i szybko znikaliśmy.  Obudziliśmy się w miarę sprawnie dzięki pięknemu słoneczku, które nam przyświecało od samego ranka. Tak więc ruszyliśmy w drogę. Szybo wsiedliśmy do LaBuni i odwieźliśmy Panią, gdzie się z nią szybciutko pożegnaliśmy. Przed nami było jeszcze bardzo dużo zadań.

piątek, 10 kwietnia 2015

Wiosna w locie

Czwartkowy poranek był całkiem zwyczajny, z malutką różnicą. Słoneczko świeciło nam w okienka jak szalone, oczywiście pozytywnie szalone. Po pożegnaniu się z Fuksją odwieźliśmy Panią i pojechaliśmy na malutki spacerek, spacerek po "Skałce".
idziemy

czwartek, 9 kwietnia 2015

Transportowa środa

Odwieźliśmy Panią i po małym objeździe po mieście wróciliśmy pod domek i poszliśmy na malutki spacerek. W zasadzie spacerek nie był taki malutki, bo obeszliśmy całe nasze skromne osiedle. Po drodze załatwiłem wszystko to co musiałem. Nie spotkałem absolutnie nikogo, tylko słyszałem jakiegoś głośno ujadającego pieska. W końcu wróciliśmy do domku aby położyć się spokojnie spać na przedpołudniową drzemkę.

środa, 8 kwietnia 2015

Ostateczna rozprawa

Z samego rana wstaliśmy i rozpoczęliśmy nasz dzień tak jak zawsze i nic nie wskazywało na to, że tego dnia dokona się przełomowa rzecz w naszym życiu. Pożegnaliśmy nasze dziewczyny najpierw Fuksje w domku a potem Panią pod pracą i pojechaliśmy droga, którą znam już niemal na pamięć. Najpierw odwiedziliśmy wielki sklep w którym Pan czegoś szukał, ale chyba nic nie kupił.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Lany poniedziałek

Leniwy dzień rozpoczął się od spaceru. W zasadzie nie padało, ale brakowało słońca i kilku dodatkowych stopni na termometrze. Dobrze, że chociaż aktualnie nie padało, choć po chodniku można wywnioskować, że chwilę wcześniej na pewno padało. Podczas spaceru po naszej okolicy spotkałem kilka piesków. Z jednymi się przywitałem nosek w nosek a z innymi tak trochę na odległość. 
ojej tu był piesek

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Są i goście

Od rana wyczuwało się pozytywnie napięta atmosferę. Na całe szczęście dawno się tak nie wyspałem. Zresztą na cieplutkiej i mięciutkiej kanapie inaczej się nie da. Nawet nie chciało mi się iść na spacer i tylko silne argumenty Pana nakłoniły mnie do wyjścia na dworek. Pogoda była raczej średnia więc długo nie chodziliśmy.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Coś się święci

Na sobotę ze sprzątania pozostało nam tylko ogarnąć podłogę i inne takie rzeczy, które miały nam zająć kilka minut najwyżej. Po porannym spacerku i zjedzeniu śniadanka zabraliśmy się jeszcze za skończenie sypialni. Trochę się to przeciągnęło. W między czasie kilka razy odwiedziliśmy balkon, aby coś odłożyć, wynieść i wnieść.
Fuksja na parapecie

sobota, 4 kwietnia 2015

Mokro

Kto by pomyślał, że na kilka chwil przed świętami będę z Panem jechał sprzątać w autku i to zaraz po odwiezieniu Pani do pracy. No po prostu nikt a nikt, a jednak to się stało. I nie przeszkadzało nam, że w domku jeszcze jest dużoooooooo do sprzątania, ale tak bardzo dużo. Tak więc pojechaliśmy zająć się LaBunią aby oczyścić jej wnętrze.

piątek, 3 kwietnia 2015

Poprzeplata

Czwartek był dniem kiedy to porządki musiały bardzo przyśpieszyć, bo do świąt pozostało już bardzo mało czasu, ale tak naprawdę mało. Bardzo nie chciało mi się wstawać i chyba tylko jakaś niewidzialna siła mnie ściągnęła z legowiska. Dzień niestety się zaczął, a tak bardzo chciałem pospać. Poranek był dokładnie taki sam jak każdy inny.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Kwietniowa niespodzianka

Pierwszy kwietnia jest dniem robienia sobie żartów i takie coś mnie spotkało, tak przynajmniej myślałem na początku. W każdym razie gdy wstali Borowscy to i ja zerwałem się z legowiska. Skubnąłem trochę śniadanka i powolutku w drogę. Odwieźliśmy Panią i poszliśmy na szybki spacerek. Wszystko szybko aby wrócić do domku i rozpocząć sprzątanie do świąt.
szybki spacer

środa, 1 kwietnia 2015

Dziewczyny lubią brąż

Na samym wstępie chciałbym Was przeprosić za ostatnie opóźnienia i nieregularności w pojawianiu się nowych postów. Wynika to z ogromu zajęć jakie mam, a w zasadzie z czasu jaki zajmują nam te co mamy. Wszystko robi się jakoś wolniej i bardziej męcząco przez co pozostaje o wiele mniej sił, energii oraz czasu na pisanie. Z tego miejsca przekazuję Wam moi drodzy czytelnicy WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH!!!!!