środa, 31 grudnia 2014

Przyczajona

Po szybkim odwiezieniu Pani do pracy, poszliśmy z Panem na mroźny spacerek. Ze względu na warunki pogodowe był to raczej spacerek krótki acz bardzo treściwy. Po tym wszystkim zziębnięty i śpiący udałem się do domku, aby robić to co powinienem cały dzień - położyłem się spać.
już można iść spać, czy jeszcze gdzieś wychodzisz?

wtorek, 30 grudnia 2014

Normalna nienormalność

Wczoraj był poniedziałek, najnormalniejszy w świecie poniedziałek. Po całym świątecznym "wypoczynku" z Borowskimi czas było wrócić do normalności. Tak więc rano ze spacerem musiałem poczekać aż zjedzą śniadanie a potem jak odwieziemy Panią by załatwić swoje wszystkie psie sprawy. Na całe szczęście cała ta katorga bardzo się opłacała.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Do późna

Po pobudce dość głośno manifestowałem swojemu Pan chęć wyjścia na spacerek. Moje piszczenie i trącanie noskiem pomogło i poszliśmy na spacerek na naszą łączkę. Chwilkę się tam pokręciliśmy i wróciliśmy do domku. Spokojnie zjadłem śniadanko i wróciłem do Pana, który poszedł spać. Nie zastanawiając się zbyt długo, też położyłem się spać na swoim szlafroczku.

niedziela, 28 grudnia 2014

...i po świętach

Poranek nastał wyjątkowo szybko i chcąc nie chcąc musiałem obudzić Pana i ruszyć w drogę, na spacer. Nie wsiadaliśmy do autka a jedynie na nóżkach poszliśmy na naszą łączkę. Spacer jednak nie należał do krótkich o co to, to nie. Mało tego, że byliśmy na wspaniale pachnącej i ośnieżonej łące, to jeszcze biegałem beż żadnej smyczy nawet tej asekuracyjnej.
no w końcu gdzieś idziemy

sobota, 27 grudnia 2014

Dzień trzeci

Trzeci dzień świąt, będący jednocześnie ostatnim dniem, był niemal tak wspaniały jak poprzedni. Najnormalniej w świecie wyszedłem na poranny spacerek i moim oczom ukazał się obraz bardzo szokujący. Cały świat jak okiem sięgnąć jest biały, pokryty cienka warstwą białego puchu.
na spacerku

piątek, 26 grudnia 2014

W końcu spokój

Obudziłem się już całkiem normalnie, jedynie z niewielkim poślizgiem. Pogoda była wyśmienita na spacerek, tak więc nawet pominąłem śniadanko i jak najszybciej wyszedłem z Panem na dworek. Spacerek bardzo przyjemny tylko od czasu do czasu tak zawiewał zimny wiatr, że mało mi uszka nie odpadły. Całe szczęście, że na dole zapewne wiało trochę mniej niż tam na górze u Pana. Choć w sumie tam u niego to też jakoś wyjątkowo wysoko nie jest.
zielona trawka i słońce, tylko gdzie śnieg?

czwartek, 25 grudnia 2014

Trzy domy

Obudziliśmy się bardzo późno, ale Pamiętajcie, że położyliśmy się bardzo późno. W sumie to pierwszy wstał Pan, a nawet nie zadzwonił jego budzik. Zresztą może i zadzwonił, ale byłem tak zmęczony, że nie słyszałem. W każdym razie po raz pierwszy w moim życiu zdarzyło się, że Pan mnie budził rano abym wyszedł na spacerek. No dobra może zdarzało się to wcześniej, ale jakoś nie pamiętam.

środa, 24 grudnia 2014

Zaiskrzyło

Okazało się, że wniesienie zmywarki jakiś czas temu do domku sprawiło nam wielką radość, ale jak się potem okazało i wielki kłopot. Dotknięcie nie tyko zmywarki, ale i metalowych części pralki oraz lodówki kończyło się przejściem prądu. Przez takie coś byłe w stosunku do tych urządzeń bardzo nieufny obchodziłem je szerokim łukiem.

wtorek, 23 grudnia 2014

W zwolnionym tempie

Z góry przepraszam Was za formę posta o dniu wczorajszym, ale ostatnie dni to naprawdę  dużo roboty i na prawdę nie mam kiedy siąść na dłużej przy komputerze. Coraz mniej podobają mi się te święta, bo jak na razie koncentrują się na sprzątaniu i gotowaniu. Jakby nie patrzeć to te święta zamiast Bożego Narodzenia powinny się nazywać Sprzątanie i Gotowanie. W każdym razie przedstawię Wam zdjęcia z dnia wczorajszego, którymi postaram się przybliżyć jak było.

Poranny spacerek
na głównej ulicy Świętochłowic

powoli wracamy do autka z zakupów Farbek dla Pani

Popołudnie w domku
chwila zabawy z Fuksją
to co sprzątamy sypialnie ?

Ja sprzątam z Panem a Fuksja na toaletce  zainteresowała się innym kotkiem

gdzie się chowasz?

ee to chyba ja ?

jestem taka dumna z tego, że jestem taka ładna


 Porządki w sypialni
mogę to zjeść?

o skarpetki, daj jedną?

ukradłem jedną i nikt o tym nie wie!

nic nie widać!

om om omomomomomomom :)
Fuksja sprzątać nie będzie, bo je pa

Po sprzątaniu przyszedł czas na świętowanie sukcesu
tańce

spanie

i spacery

Za całodzienną walkę ze sprzątaniem dostaliśmy jabłuszko do podziału z Fuskja
to dla nas?

Ona tym gardzi więc zjem sam

jednak się zianteresowała

jednak zjem sam

Ja po całodziennym sprzątaniu, gotowaniu i zabawie poszedłem zmęczony spać, a Fuksja ożyła 
co by tu dzisiaj upiec sobie na kolacje
pozostanę przy moim suchym jedzeniu

  
może się pobawię tymi wielkimi kulami w pudełku

może czas spać

Z tego miejsca chciałem Wam życzyć wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Oby były rodzinne, pełne uśmiechów i samych dobrych chwil. Do ugryzienia!

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Kuchenne lepienie

Wczorajszy dzień w zasadzie opierał się na przygotowaniach świąt. No rano jak zawsze, obudziłem swoich Borowskich i poszedłem na krótki spacerek, po czym po powrocie do domku udałem się na spoczynek w sypialni w ślad za swoimi Borowskimi. Do południa dzionek mijał nam bardzo spokojnie i spędzaliśmy go na czytaniu, internetowaniu i co najważniejsze na spaniu na fotelikach koło relaksujących się Borowskich. Fuksja chwilę łobuzowała, ale pogoniłem ją kilka razy i przestał. Też poszła spać
śpię na swoim foteliku

fuksja śpi na foteliku Pana

niedziela, 21 grudnia 2014

Montaż

Od rana dzionek był bardzo zakręcony. Od rana było całkiem inaczej. Wstałem i poszedłem z Panem na spacerek. Chodziliśmy sobie chwilkę po naszych łączkach, nawet było ładnie i wyglądało, że będzie słonecznie, niestety tak tylko wyglądało. Co prawda do wieczora nie padało, ale było wietrznie i pochmurno, a więc nijako.

sobota, 20 grudnia 2014

Nie ma wizji

Po zawiezieniu Pani i odebraniu jakiejś tajnej teczki ruszyliśmy przed siebie, ruszyliśmy w drogę do Gliwic. Nie pojechaliśmy tam jednak w sprawach towarzyskich, ale w celach "biznesowych" Gdy już dojechaliśmy na miejsce to na spotkanie wyszedł nam Pan z Fajką i przełożyliśmy wielgachne pułki do naszego autka.

piątek, 19 grudnia 2014

Spacerniak

Rano po całym rytuale pojechałem z Panem na spacerek po samotnej drodze i mimo wiatru w moją mordkę i raczej słońce nie świeciło. Można by powiedzieć, że pogoda pod psem. Na samym początku spacerku potkałem dwa pieski. Duże pieski, które dreptały sobie bez smyczy i nawet nie raczył się ze mną przywitać, tylko obeszły mnie szerokim łukiem. Ech nie przejąłem się tym za bardzo i powędrowałem w swoją stronę.

czwartek, 18 grudnia 2014

Słoneczny sen

Pogoda ostatnimi dniami bardzo mnie zaskakuje. Gdy tylko się budzę, to pierwsze co robię to sprawdzanie stanu nieba przez okienko. Wczoraj wszystko się zmieniło bo na niebie pojawiło się słoneczko, błękit. Zapowiadał się naprawdę cudowny dzień, ciepły i zapewne pełen uśmiechów dzień.

środa, 17 grudnia 2014

Skracanie

W sumie w dniu wczorajszym stały się tylko dwie ciekawe rzeczy. Pierwszą był spacerek, który nie był w żaden sposób wyjątkowy.  Drugą rzeczą było kompleksowe skracanie łapek, no dobra możne nie łapek, ale pazurków w łapkach. Tak czy siak to drugie było zdecydowanie bardziej emocjonujące, bo były przekąski praktycznie z każdy pazurek. Już na wstępie chcę Was poinformować, że ten post będzie krótki.

wtorek, 16 grudnia 2014

Lepić każdy może

Poniedziałek, czyli początek tygodnia, był dla mnie bardzo fajnym dniem. Każdy tydzień mógłby się zaczynać własnie tak. Nie dzwoniły budziki, więc obudziłem Pana, który bez budzenia Pani poszedł ze mną na spacerek. Było dość krótko, ale wszystko załatwiłem i było dość przyjemnie. Mimo niesprzyjającej aury spacerek zaliczam do udanych. Po powrocie do domku poszliśmy spać. Kontynuowaliśmy dokładnie to samo co zostało nam przerwane przez potrzeby fizjologiczne  

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Kocia niedziela

Obudziliśmy się z wielkim leniem i gdyby nie potrzeb fizyczne to bym sobie podarował wszelkie wychodzenie. Szybciutki spacerek i powrót do spania. Nie zastanawiałem się długo czy spać u moich Borowskich w sypialni, czy też w salonie na foteliku obok kanapy na której spała Wiktoria. Oczywiście dosypiałem na szlafroczku.
poranek

niedziela, 14 grudnia 2014

Jarmarczny zgiełk

Ostatnio nasza rodzinka ma w zwyczaju bardzo późno kłaść się spać a przez to wstawanie nie jest najłatwiejsze. Nie inaczej było w dniu wczorajszym. Wstaliśmy bardzo późno, znaczy ja wstałem wcześnie i razem z Panem byłem na spacerku, ale po nim znowu poszliśmy na spacer. Bardzo mi się to podoba. Zjeść, pospacerować i pospać.

sobota, 13 grudnia 2014

Gliwickie słońce

Z wielkim opóźnieniem opiszę wam swój ostatni piąteczek. Całe to przesunięcie czasowe wynika z odwiedzin Wrocławia, przez co nie miałem czasu a potem już nie miałem sił, aby napisać choćby dwa słowa. Ba nawet nie miałem siły by nie mieć siły i ledwo wdrapałem się na pięterko aby zasnąć. No to tyle słowem wstępu, a teraz przechodzimy do sedna, czyli do piąteczka.

piątek, 12 grudnia 2014

Pożegnanie z bioniczną noga

Z błędami, bo pisane z przymrużeniem oka, znaczy się na śpiocha

Po długiej walce Pana z komputerem, w której oczywiście mu towarzyszyłem chrapiąc sobie na foteliku, w końcu poszliśmy do sypialni aby pójść spać w łóżeczku i na szlafroczku, jak normalni Borowscy. Szybko jednak nastał świt i trzeba było wstawać.
naprawiam komputer

czwartek, 11 grudnia 2014

Kości niezgody

Poranek przywitał nas bardzo malowniczym i uroczym widokiem. Zaraz po śniadanku w postaci mojego mięska z puszki i resztki obiadku z dnia poprzedniego wyszedłem z Panem do autka, aby je odpalić i wstępnie ogrzać czekając na przyjście Pani.
wszystko w śniegu i lodzie, trzeba będzie drapać

środa, 10 grudnia 2014

W końcu wyszło

Poranna pobudka mimo iż bardzo późna bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Od razu uśmiechnąłem się od ucha do ucha i z lekkim serduszkiem i pozytywnym nastawieniem przystąpiłem do konsumpcji śniadanka. Z radością również udałem się do autka aby odwieźć Panią. Mimo wielkiego chłodu byłem bardzo podekscytowany bo za chmur wyglądało słońce. Piękne cieplutkie i rozpromienione słońce.

wtorek, 9 grudnia 2014

Kto nie spaceruje ten trąba

No i poniedziałek jak zwykle zaczął się nieciekawie. Po męczącej niedzieli obudziliśmy się bardzo, ale to bardzo za późno. W dodatku Pani dostała niepokojący telefon z Pracy. Tak więc w pośpiechu się zebraliśmy do autka i w drogę. Szybciutko dotarliśmy na miejsce, zostawiliśmy Panią i wróciliśmy pod domek. To własnie z tą ruszyliśmy na spacerek w kierunku naszej góry i lasku.
ponuro, ale stabilnie

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Zawsze ciemno

Wszyscy spali a noc już ustąpiła miejsce porankowi, który był oczywiście szary jak Fuskja i tylko nieznacznie jaśniejszy niż noc. Z utęsknieniem czekamy wszyscy na śnieg, który na pewno doda blasku dniom i nocom. W każdym razie po cichutku obudziłem Pana i poszliśmy na poranny spacerek po okolicy.
ciemno i cicho jak w grobowcu

niedziela, 7 grudnia 2014

Mikołaj zawitał w mieście

Od rana dzień się zaczynał jak zwykle, jak zawsze. Śniadanie, spacerek i przywitanie po powrocie z Fuksją a także mała drzemka, a to wszystko, jeszcze przed pobudką Panci. Potem to już tylko śniadanko i lekkie sprzątanie domku, a w zasadzie bardzo poważne bo nastąpiło niewielkie przemeblowanie małego pokoju.
dajcie pospać

sobota, 6 grudnia 2014

W komitywie

Mglisty poranek sprawił, że nie chciało się nikomu wyszczubiać noska z łóżeczka a tym bardziej z domku. Niestety trzeba było się zebrać i zaraz po śniadanku wyszliśmy. Z wielgachnymi torbami. Znaczy Pan wyszedł z wielkimi torbami, które od jakiegoś czasu szykowali Borowscy. Ja zostałem pod drzwiami a Pan biegał. Zrobił dokładnie dwie rundy a ja i tak zszedłem dopiero z Panią, która również miała kolorowe torby.

piątek, 5 grudnia 2014

Moje przez zasiedzenie

Od samego rana wiedziałem, że to będzie dobry dzień, bardzo dobry dzień. Z ostatniej choroby nie pozostał nawet najmniejszy ślad a za oknem budziło się słoneczko. Trzeba było szybko wstawać i zacząć ten wspaniały dzień. Niestety Borowscy jak zwykle zaspali i jak zwykle pośpiesznie jedli śniadanie, gdy ja z Fuksją już się bawiliśmy.
Fuksja na stole

czwartek, 4 grudnia 2014

Psie bóle

Obudziłem się i od razu wiedziałem, że to będzie zły dzień. W sumie to nie dzień był zła a moje samopoczucie. Od rana coś mną trzęsło i nic mi się nie chciało. To było takie dziwne. Nie ruszyłem śniadanka i tyko przyglądałem się Fuksji jak mi zjada z miseczki moje mięsko. Nie ruszało mnie to prawie wcale a wcale. Nie chciałem wychodzić z domku, ale niestety musiałem.

środa, 3 grudnia 2014

Olej, czy olać

Od samego raza zaraz po wyjściu z domku z wielkimi tobołami byłem razem z Panem w Bojkowie. Po drodze odwieźliśmy Panią i udaliśmy się do sklepu po zakup jakiś płynów do LaBuni. Z pełnym bagażnikiem i zapałem udaliśmy się do Bojkowa. Otwarcie bramy i chwilę później autko parkuje. Pan znika się przebrać i już mam wysiadać z autka gdy pojawia się kolejne. To przyjechał miły Pan z fajką. 

wtorek, 2 grudnia 2014

Wywęszony wet

Poniedziałek rozpoczął się od bardzo ciężkiego i trudnego wstawania Borowskich. Kiedy ja już byłem gotowy do działania oraz z uśmiechem i radością chciałem witać nowy dzień. W końcu wypełzli spod kołderek i dzień potoczył się już całkiem normalnie i szybko. Autko, odwózka Pani i jazda na spacer. Tym razem centrum. Odwiedziliśmy dobrze znane mi okolice, ale w takie zimno wszystko było jakieś takie spokojniejsze.
wącham tu

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Domowo

Wczoraj była niedziele, bardzo leniwa i bardzo domowa niedziela. Zdecydowaną większą cześć dnia spędziłem w domku, ale się nie relaksowałem ani wyjątkowo mocno nie wypoczywałem. Po prostu furiatowałem po mieszkanku od białego rana do późnej nocy.
co czytasz?