niedziela, 30 listopada 2014

Samotni w nocy

W ciągu dnia dużo leniuchowaliśmy. Cała nasza rodzinka była w domku i sobie spokojnie odpoczywaliśmy i tylko co jakiś czas coś się działo. A to poranny spacer zaraz po pobudce, a to jedzenie a to jakieś tam zabawy i mizianie, wielkie mizianie. Zresztą było bardzo zimno więc wszelka aktywność poza spaniem i dawaniem się głaskać była bez sensu. Tak było długo bo aż do popołudniowego spacerku.
no jak mam sikać, skoro tak się patrzysz, a w dodatku jest zimno

sobota, 29 listopada 2014

Ciągle się psuje

Po całkiem normalnym poranku w czasie którego robiliśmy to co robimy w każdy normalny poranek. Dopiero po odwiezieniu Pani okazało się, że jednak będzie inaczej bo spacerek był bardzo krótki, ale to i dobrze, bo bardzo chciało mi się spać, podobnie jak kotu zresztą. Zresztą przed wyjściem do autka pobawiłem się chwilkę z Fuksją przez co byłem bardzo zmęczony. Zresztą ta mała małpa dostała nową zabawkę i się ciągle nią bawi powodując przy tym sporo hałasu bo jest metalowa - oczywiście nie Fuksja a piłka
pobawmy się

Zmalowane cześć druga

Wczorajszy dzień, czyli czwartek, był kolejnym dniem w rozjazdach. Ciągle jak gdzieś nie jechaliśmy to siedziałem w autku i cierpliwie czekałem na Borowskich. Ostateczne na bardzo długo wylądowaliśmy u Freda. 

czwartek, 27 listopada 2014

Wolny

Poranny spacerek odbyłem po naszym parku "Skałka" Jeziorko piękne, tylko słońca trochę mało. Mimo wszystko było fajnie choć szkoda, że nie było z nami Pani i Fuksji.  Nie rozpaczałem jednak z tego powodu zbyt długo, bo w chwili wyjścia z auta zająłem się swoimi sprawami i tylko od czasu do czasu zatęskniłem za paniami. 
ojej moja chwila nostalgii

środa, 26 listopada 2014

Kopiasta micha

Zupełnie normalny poranek zaczął się od małej, ale hałaśliwej zabawy w Fuksji, która najpierw ganiała za zabawką a potem jej szukała. W między czasie było nasze śniadanko i śniadanko Borowskich z którego Fuksja próbowała ukraść co nieco. Na koniec ruszyliśmy do autka zostawiając "hałaśnice" w pustym acz ciepłym domku
znowu coś zgubiła

jedźmy już 

wtorek, 25 listopada 2014

Bo do złego trzeba dwojga

Poranek i Pani odwieziona a więc można udać się na spacerek eksplorować jakieś nowe nieznane regiony otaczającego świata. Tymczasem razem z Panem w LaBuni krążyliśmy by rozgrzać silniczek. Ja ten czas po prostu wykorzystałem na podziwianie świata i próbę zgadnięcia, gdzie wylądujemy. Moje nadzieje na przygodę szybko się rozwiały. Autko zatrzymało się dokładnie w tym samym miejscu z którego ruszyło, a więc pod domkiem. Ech znowu zobaczymy te same kąty. Po kierunku spaceru od razu zorientowałem się, że zobaczę te same drzewa
wącham dobrze znane mi drzewo

poniedziałek, 24 listopada 2014

Legenda miejska

Proszę o wybaczenie błędów i literówek - ciężko się piszę wielkimi łapkami !
Poranek był bardzo wyjątkowy. Jeszcze przed śniadankiem wyszedłem z Panem na spacerek. Przeszliśmy się po naszych łąkach. Wszystko pozałatwiane i pędziłem do domku co sił, bo już burczało mi w brzuszku. Do domku wparowałem i odpychając Fuksje w drzwiach poleciałem do miseczki. Po chwili wypełniła się jedzonkiem i z siostrzyczką zabraliśmy się za jedzenie. Potem stało się coś niespodziewanego. Mimo iż było już jasno i poranek dawno się zaczął, to Pan wrócił do łóżeczka, do Pani. My nie mając co ze sobą zrobić udaliśmy się do nich.
kot zawsze się gdzieś wciśnie

niedziela, 23 listopada 2014

Zawojowałem

Pisane przez sen i bez kciuków, więc wybaczcie niedociągnięcia.
Rano wstałem i poszedłem na dość długi spacer. Tak bez śniadania i bez niczego. Spacerek odbył się po naszej okolicy, po naszych łąkach. Pogoda była bez wyrazu z lekką nutką chłodu. Na szczęście szybko wróciliśmy aby zjeść śniadanko. Pani jeszcze spała gdy jadłem śniadanko i Pan do niej dołączył. Ja po zjedzeniu szybko dołączyłem do nich, zresztą tak jak i Fuksja.

sobota, 22 listopada 2014

Zawsze obok

Fuksja nie zostawiła żadnych prezentów w nocy i w ogóle było z nią zdecydowanie lepiej. Od rana zachowywała się jak, no właśnie jak Fuksja. Skakała, biegała i cyckała ucho Pani. Ja jedynie piszczałem i trącałem nosem Pana, więc przy małej małpie byłem aniołkiem, ba, ja jestem przy niej aniołkiem.

piątek, 21 listopada 2014

I'll be back

Rano po pobudce Borowscy znaleźli dwie malutkie niespodzianki. Co to było a co najważniejsze jak powstało, będzie tylko Fuksji i moją tajemnicą. My wiemy, a Pan musiał posprzątać. No co zrobić, taka jego rola.W sumie lekko zaspani i jak zwykle spóźnieni po śniadaniu i posprzątaniu udaliśmy się do weterynarza, wcześniej odwożąc Panią.

czwartek, 20 listopada 2014

Niemiła niespodzianka

Wczoraj od rana słyszeliśmy, że przyszedł czas by wybrać się do weterynarza. Z Fuksją patrzyliśmy po sobie o co chodzi. Ja jestem zdrowy jak ryba, więc to musiało chodzić o Fuksję. Tak zaczął się dzionek, jak zwykle spóźniony dzionek, bo znowu zaspaliśmy. No dobra Borowscy zaspali bo my z Fuksja już od wielu godzin rozrabialiśmy. Po śniadanku pojechaliśmy odwieźć Pani i na spacerek.
nasze śniadanko?

środa, 19 listopada 2014

Nasza góra

Wtorkowy dzionek spędziliśmy tylko w najbliższej okolicy naszego domku. W zasadzie nie ruszaliśmy się dalej niż do Pani. Wstaliśmy dość późno jak zwykle, ale udało nam się dość sprawnie wydostać z domku i udać do autka i odwieść Panią.
ech dziś wyjątkowo wcześnie wstaliśmy

wtorek, 18 listopada 2014

Silent Field

Poniedziałek jest zawsze ciężkim dniem. Kończy się weekend i trzeba wracać do normalnego rytmu dnia. Dodatkowo niedzielna noc to ostatnie chwile aby cieszyć się spokojem więc zazwyczaj bardzo późno kładziemy się spać. Przez to wszystko zaspaliśmy i musieliśmy się bardzo śpieszyć.
eeeeeeee jak to wstawać

poniedziałek, 17 listopada 2014

Leniwa niedziela

Rano obudziłem się i powiem szczerze, że nie czułem się jakoś bardziej słany po wczorajszych reklamach. No nic trzeba było się otrząsnąć ze sławy i wrócić do codzienności. Czas ruszyć na poranny spacerek. Ze względu na niesprzyjająca aurę był to raczej krótki spacerek. Nie forsowaliśmy tempa i spokojnie obserwowałem osiedlowe krajobrazy.

niedziela, 16 listopada 2014

Sam na sam

Rano Pan zebrał się wyjątkowo wcześnie z łóżka. Nawet nie zdążyłem popiszczeć i postać przy łóżku trącając go nosem bo to On mnie wyciągał na spacer. Szybko wszyliśmy na dworek a było jeszcze dość szaro i buro. Można by powiedzieć tak Fuksjowo. Szybkie siku i wracamy do domku, znaczy Pan mnie odprowadził i zaraz wyszedł.

sobota, 15 listopada 2014

Znowu Ja

Rano absolutnie nic nie zapowiadało tego co się stanie. Wszystko układało się standardowo. Pani szykowała się a Pan przyrządzał śniadanie. Wszystko było najnormalniejsze w świecie. Potem wyjście do autka i jazda.
szykowanie

Podjechaliśmy kawałek i Borowscy na chwilę zniknęli. Nie upłynęło wiele czasu a wrócił Pan. Troszkę mnie tylko ciekawiło, czemu Pan w takiej brudnej bluzie jest!

piątek, 14 listopada 2014

Gliwicki relaks

Po męczącym dniu z pobudką nie mogłem się pogodzić. Na szczęście szybko się uwinęliśmy i mogłem sobie podrzemać w autku. Najpilniejsze sprawy załatwiłem przechodząc te kilka kroków miedzy klatką schodową a autem. Nasza LaBunia często jest kapryśna i Pan musi z rana ją pomiziać po silniczku aby odpaliła i nie inaczej było wczorajszego poranka. 

czwartek, 13 listopada 2014

Kopacze

Poranek był całkowicie normalny i zwykły. Po wspólnym zjedzeniu śniadanka powoli zbieraliśmy się do wyjścia. Zastanawiający był tylko bardzo nieformalny strój Pana. Stare i powyciągane dresy wskazywały, że raczej będziemy robić jakieś nietypowe rzeczy. Jednak nie mogłem się spodziewać tego co się stanie.
powoli wychodzimy

środa, 12 listopada 2014

Patriotyzm

Poranna pobudka był szubka i bardzo sprawna. Pozostawiając Panią śpiącą w łóżku udaliśmy się z Panem na śniadanko. No dobrze On tylko nasypał do miseczki i szykował się na spacerek. My z Fuksją zabraliśmy się za jedzenie
wspólne rodzinne śniadanie

wtorek, 11 listopada 2014

Szczotka zazdrości

Poranek zapowiadał się naprawdę ładnie. Wykorzystując taką pogodę udaliśmy się z Panem na. W zasadzie pojechaliśmy nad jeziorko, nad którym byliśmy ostatnio. Różnica była oczywiście widoczna gołym okiem. Wtedy nie było słońca a teraz już świeci z pełną mocą. Znaczy się jeszcze rozkręcało jak przyjechaliśmy, ale potem było już jasne i mocne niemal jak w środku lata - tylko trochę niżej

poniedziałek, 10 listopada 2014

Leniwy odbiór

Dzień od samego rana był bardzo leniwy. Pan musiał mnie wyciągać na poranny spacerek, abym się nie zsiusiał w domku. Ja chciałem tylko zjeść śniadanko, ale musiałem iść. Ech zawsze pozostaje niezrozumiany. Spacer ten na szczęście nie był zbyt długi. Odbywał się jedynie w najbliższej okolicy, ale wbrew pozorom była bardzo fajnie. Początkowa niechęć zmieniła się w radość. Aż nie chciało mi się wracać do domku, jednak żołądeczek wiedział lepiej.
liście wszędzie liście

niedziela, 9 listopada 2014

Skarpetkowa samotność

Rano po pobudce poszedłem z Panem na spacerek. Nie był to długi spacer, ale na pewno był sto spacer bardzo owocny. Przeszliśmy się tylko w najbliższym otoczeniu naszego bloku bo aura była niesprzyjająca. Co prawda było trochę ciepło, ale ciągle z nieba kapał deszcz.

sobota, 8 listopada 2014

Kuchenna Pomoc

Piątkowy poranek nie rozpoczął się zbyt obiecująco. Nie chciało mi się wstawać a za oknem było szaro buro i w dodatku mgliście. Dobrze, że nie padało. W takich okolicznościach przyrody po śniadaniu ruszyliśmy na zdobywanie świata. Złu świata przeciwstawialiśmy nasz urok osobisty i dobre nastawienie.

piątek, 7 listopada 2014

Samotność we dwoje

Po piszczące pobudce pojechaliśmy z Panem do Gliwic, gdzie musiałem  chwilę poczekać w aucie. Na szczęście trochę pospałem. Pan przyszedł tak szybko jak mi zniknął i poszliśmy na szybciutki spacerek po okolicy. Na nieszczęście nie było zdjęć, a była taka ładna okolica i te kolory. No trudno może następnym razem.

czwartek, 6 listopada 2014

Sfora


Rano długo musiałem nakłaniać Borowskich do pobudki, śniadania i do wyjścia. Na szczęście w końcu się udało i po wszystkich przygotowaniach i założeniu Pani bionicznej nogi udaliśmy się do autka. Szybka podwózka Pani i w drogę na spacer. Jednak nie było tak łatwo

środa, 5 listopada 2014

Mokra sprawa

Najciekawszy i najbardziej emocjonujący w całym dniu zazwyczaj jest poranny spacerek. Jest ona zazwyczaj dość długi i zazwyczaj zwiedzamy w jego trakcie jakieś ciekawe miejsca, często nowe miejsca i poznajemy nowych ludzi. Takie spacerki dają wiele pozytywnej energii i wyładowują nadmiar tej złej i negatywnej.

wtorek, 4 listopada 2014

Zaległe obowiązki

Od rana wiedziałem, ze Poniedziałek będzie zwariowanym dniem. Mnie już kiszki marsza grały z głodu a Borowscy pomimo mojego piszczenia i trącania noskiem każdej wystającej spod kołdry części ciała ciągle nie wstawali. Oczywiście skończyło się to późniejszym wyjściem a przede wszystkim jedzeniem w pośpiechu!

poniedziałek, 3 listopada 2014

W rozjazdach

Kto rano wstaje ten ma piękne widoki. Kto rano wstaje ten może spokojnie pospacerować i cieszy się dniem o wiele wcześniej niż inni, ciągle śpiący. Byliśmy z Panem na spacerku gdy słoneczko dopiero co się obudziło. Wolno podnosiło się nad horyzont aby nas ogrzać

niedziela, 2 listopada 2014

Poczytny kot

Sobotni poranek był porankiem spotkań. Obudzony moim piszczeniem Pan wstał nakarmił mnie i w czasie kiedy jadłem wskoczył w dresik. Tak przygotowani i w smyczy ruszyliśmy na malutki spacerek, po otaczających nas łąkach. Oczywiście co drzewko to mały spust ze zbiorniczka.
jestem gotowy na spacer

sobota, 1 listopada 2014

Kacza droga

Pani wciąż chodzi z bioniczną noga, przez co trochę kuleje w dalszym ciągu. Choć jak sama mówi jest zdecydowanie lepiej, bo już tak nie boli. No więc rano załatwiliśmy wszystko i pojechaliśmy z Panem do centrum miasta. My jednak nie spacerowaliśmy sobie od tak, my wykonywaliśmy ważne zadania.