piątek, 31 października 2014

Malowany pies

Obudziliśmy się wcześniej niż zwykle przez złych Borowskich, którzy nie pozwolili mi się wyspać. Pół przytomny zjadłem śniadanko a potem patrzyłem jak jedzą Oni. Ech ciężko było mi zrozumieć po co tak wcześniej, przecież jeszcze można było spać bardzo długo, co najmniej 5 minut.

czwartek, 30 października 2014

Służba w zrowiu

Kontuzja Pani rano nie zniknęła, a można by powiedzieć, że się troszkę powiększyła. Zapadła więc decyzja, że zjemy śniadanko, ubierzemy się oraz umyjemy i pojedziemy do lekarza. Tak więc jak zwykle w sytuacji kryzysowej działaliśmy bardzo spokojnie i nieśpiesznie. Ba nawet odwieźliśmy Panią do pracy na chwilę aby pozałatwiała podstawowe sprawy. Sami udaliśmy się na spacer.

środa, 29 października 2014

Leśne porządki

Poranny spacerek był bardzo krótki acz bardzo owocny. W każdym razie Panu skończyła się klisza czy coś i nie było sensu spacerować jak nie było jak fotografować. Jak to mówi Pan, bez fotografowania nie ma spacerowania. Było tak pięknie, ale musieliśmy się zapakować do autka i wracaliśmy do domku.
mglisty poranek zapowiada słoneczny dzień!

wtorek, 28 października 2014

Niespodziewanie

Poniedziałek choć poprzestawiany czasowo okazał się dniem pełnym niespodzianek. Poranny spacerek z aparatem był bardzo relaksujący i orzeźwiający. Taka przechadzka zaostrza apetyt i rozbudza przed całym dniem. nie przeszkadzała w tym wszystkim ta straszna mgła. Pochodziliśmy po naszej górze, a raczej po łąkach ją otaczających

poniedziałek, 27 października 2014

Przestawiona północ

Niedziela przywitała nas mgłą. Mgła gęsta jak rozlane mleko była bardzo przerażająca więc ze strachu o swoje życie postanowiłem nie oddalać się za bardzo od mojego bloku. W ogóle dzień jakoś dziwnie się zaczął. Jakoś tak później niż zwykle a jednak tak samo. Ech nie potrafię tego wytłumaczyć, ale może miała na to wpływ ta straszna mgła.

niedziela, 26 października 2014

Bez Borowskich

Po nocy przespanej w trybie czuwania skoro świt zostałem zbudzony i razem z Fredem wyszedłem na spacerek. Miałem nadzieję, że jak się obudzę to będę w domku z Borowskimi i będę mógł być pogłaskany przez jeszcze śpiącego Pana i będę mógł przegonić trochę Fuksje. Niestety nie było tak dobrze. Byłem u Freda, co prawda lubię tam być, ale z moimi Borowskimi. Tak tu jest pyszne jedzenie w ilościach praktycznie nieograniczonych, ale to nie jest mój domek. Potem jeszcze pojechałem do Bojkowa gdzie przeszkadzałem, znaczy pomagałem w pracach w ogródku.

sobota, 25 października 2014

Zabunkrowany na dwa razy

Wczoraj pojechaliśmy w zupełnie nieznane mi miejsce. Po wyjściu z auta byłem całkowicie zdezorientowany, wszystko było obce inne, nieznane! Za to Pogoda jedyna i wielką stałą. Ciągle szaro i ciągle lekko mży.  No i ruszyliśmy przed siebie mijając stare i raczej niezbyt zadbane kamienice. Zaczepił nas miły Pan, zwracający uwagę na moje długie uszy i oznajmiając, że powinienem dorabiać jako sprzątacz ulic.

piątek, 24 października 2014

Leśny skrzat

O poranku pogoda znowu była nienajlepsza. Powoli zaczynam się do tego przyzwyczajać, ale to nie znaczy, że nie tęsknię za słońcem. Ciepłym słoneczkiem, które suszyło moje uszy mokre od picia wody. Tęsknię za czasami kiedy biegłem po łące i nie wpadałem co chwila w kałużę. No trudno mam nadzieje, ze słoneczko szybko wróci!

czwartek, 23 października 2014

Kuchenne porządki

Poranna aura za oknem była bardzo nieprzyjemna. Było zimno, było ciemno i co najważniejsze a zarazem najgorsze padał deszcz. Taka aura sprawia, że odechciewa się życia. W sumie odechciewa się wszystkiego. Tak więc zjadłem śniadanie i uspakajałem swój pęcherz bo nigdzie nie miałem zamiaru się ruszać. Niestety inne plany mieli Borowscy.

środa, 22 października 2014

Wykorzystać do końca

Z przedwczoraj został nam bilecik parkingowy, to dzisiaj Pan postanowił go wykorzystać do cna. Bo Wam ostatnio nie napisałem, że po Wecie pojechaliśmy do Chorzowa - niestety byłem tak zestresowany zabiegiem, że wyleciało mi to zupełnie z głowy. Bilecik był ważny, słoneczko było więc ruszyliśmy spacerować.

wtorek, 21 października 2014

Indiana Jones

Rano Pan mi powiedział, że pojedziemy odwiedzać średniowieczne "ruiny". Od razu sobie pomyślałem sobie, że będzie to niezła przygoda. Chodzenie w ruinach na pewno nie jest łatwe, ale po cichu liczyłem, że dzięki swojemu węchowi znajdę jakiś skarb, niczym telewizyjny człowiek z kapeluszem i pejczem w dłoni.

poniedziałek, 20 października 2014

Ruch w Chorzowie

Wczorajszy dzień był niezwykle wyczerpujący. Zaraz po śniadaniu zebrałem się z Panem na spacer i to nie byle jaki ale spacer z misją. Nie wiedziałem, gdzie mieliśmy odebrać przesyłkę, ale czułem, że blisko to nie będzie. Jak zawsze każdy spacer rozpoczyna się od pierwszego kroku, od mijania pierwszych znanych miejsca, która z czasem zamieniają się w zupełnie obce okolice.

niedziela, 19 października 2014

Master sik

Od rana był to dzień wyjątkowo aktywny. Oczywiście chwile po 7 gdy jeszcze Borowscy spali ja głośno domagałem się jedzenia. Piszczenie i trącanie nosem było skuteczne bo dostałem jedzonko. Potem to wszystko potoczyło się szybko. Niemal natychmiast po śniadaniu i po porannym seansie Tv ruszyliśmy w drogę. Pojechaliśmy do Gliwic. Nadmienię tylko, że jest to rodzinne miasto moich Borowskich i tam jeździmy na pyszne jedzonko.

Przypomnienie o konkursie

KONKURS
Z okazji urodzin proponuję również konkurs. Do wygrania będą zakładki, do powstania których przyłożyłem nie tylko łapę, ale i ślinę. Co trzeba zrobić, aby wygrać. To proste!
KRÓTKO I ZWIĘŹLE ZAREKLAMUJCIE MNIE, CZYLI BASSETA O IMIENIU FURIACIK!

Propozycje proszę podsyłać na maila sfuriatowani@gmail.com

Spośród wszystkich nadesłanych propozycji wybierzemy najładniejszą, a jeśli to będzie niemożliwe,  to po prostu wylosujemy! Rozstrzygnięcie konkursu zostało przeniesione na poniedziałek 20.10.2014

Dla rozjaśnienia podaję przykład
Dużo je i rozrabia nasz Furiat to niemała sprawa


Oto nagroda jeszcze przed końcowym złożeniem
(może ktoś się jeszcze skusi)

sobota, 18 października 2014

Jak co dzień walka

Z rańca pojechaliśmy na spacer do jakiegoś nowego lasku. Zaparkowaliśmy w samym środku. Od razu dałem nura w liściasty dywan. Poszliśmy w długą zagłębiając się w ciemną otchłań lasu zostawiając za sobą zamkniętą LaBunie - niech wypoczywa staruszka. Po minucie lub dwóch wyszliśmy na brzeg jeziorka, z którego piłem bez opamiętania.
osuszyłem ten staw - idźmy dalej.

piątek, 17 października 2014

Chyba się psuje

Każdego dnia budzę się i liczę na to, że będzie słonecznie. Słoneczko sprawia, że chce się wychodzić na spacerki. W sumie jak słońce nie świeci, to też lubię spacerki ale troszkę mniej. Nie cierpię wychodzić na deszcz. Na szczęście wczorajszy poranek zapowiadał cudowny dzień.

czwartek, 16 października 2014

Lustereczko powiedź...

Poranne słoneczko zachęca do spacerowania. Mam nadzieje, że taki stan rzeczy utrzyma się do końca roku, albo przynajmniej do piątku. Tak się złożyło, że pojechaliśmy w okolice ostatnio odwiedzanych jeziorek.
czy już dojechaliśmy?

środa, 15 października 2014

Nocne marki

KONKURS
Z okazji urodzin proponuję również konkurs. Do wygrania będą zakładki, do powstania których przyłożyłem nie tylko łapę, ale i ślinę. Co trzeba zrobić, aby wygrać. To proste!
KRÓTKO I ZWIĘŹLE ZAREKLAMUJCIE MNIE, CZYLI BASSETA O IMIENIU FURIACIK!

Propozycje proszę podsyłać na maila sfuriatowani@gmail.com

Spośród wszystkich nadesłanych propozycji wybierzemy najładniejszą, a jeśli to będzie niemożliwe,  to po prostu wylosujemy! Rozstrzygnięcie konkursu zostało przeniesione na poniedziałek 20.10.2014

Dla rozjaśnienia podaję przykład
Dużo je i rozrabia nasz Furiat to niemała sprawa

___________________________________________________________________________________________________________________
Rano stało się coś, czego bardzo dawno nie było. Pojechałem do Bojkowa. Tam zostałem całkowicie sam i w dodatku się rozpadało. Ja oczywiście, nie czekałem w altanie, gdzie zostałem zostawiony a położyłem się przy bramie z mordką między szczebelkami. Tak czekałem na Pana, nie załatwiałem żadnych swoich spraw a na padający deszcze w ogóle nie zwracałem uwagi. Na nieszczęście nie zrobił mi zdjęcia jak wrócił, ale to musiało być bardzo zabawne. Na przywitanie trochę poskakałem brudząc go, ale przecież się nie gniewa na mnie bo tak po prostu okazuje swoją radość. W drodze do domku odwiedziłem mieszkanko z kafelkami. Wpadliśmy na parówki. Potem już tylko do domku. Na szczęście już nie padało, ba nawet się wypogadzało, ale nie miałem ochoty na żadne spacery. Po prostu chciałem zasnąć, chciałem pójść spać!
śpię na legowisku, swoim legowisku

wtorek, 14 października 2014

Liście u weta

Ostatnimi czasy gdy sobie tak spaceruje po moim mieście, to nachodzi mnie jedna myśl, że te Świętochłowice to chyba wybudowano na jakimś wielkim jeziorze, albo może nawet nad morzem. Moje wnioski wynikają z faktu, że gdzie się nie pojawię tam zawsze jest jakieś jeziorko, najdalej w odległości kilku rzutów patykiem. Dziś właśnie tak było.

poniedziałek, 13 października 2014

Zaskoczona

Niedziela była fajnym dniem. W nocy pospałem troszkę z Wiktorią na kanapie. Jednak jej się to za bardzo nie podobało i w końcu mnie zrzuciła. Więc do poranka spałem na swoim legowisku w salonie. Poranek rozpoczął się od leniwego spacerku, ale potem wszystko gwałtownie, znaczy bardzo szybko. Zjadłem swoje ryżowo-mięsne śniadanko i ledwo zdążyłem się położyć a już cała nasza paczka oraz Wiktoria jechaliśmy w aucie. Co najzabawniejsze Fuksja jechała w bagażniku.

niedziela, 12 października 2014

Czas na zmiany

Sobotni słoneczny poranek zapowiadał bardzo przyjemny dzień. Początkowe poranne lenistwo nagle zamieniło się w bardzo aktywny dzień. Ni stąd ni zowąd zebraliśmy się do autka, po drodze zabierając dwie torby wypełnione odkurzaczem i parownicą.
ale jak to zostaje?

sobota, 11 października 2014

Późne powroty

Wczorajszy dzień z pewnością należy do tych dni czekających. Bardzo długo Pani nie wracała do domku, zamartwialiśmy się o nią, po prostu sobie śpiąc. Wszystko poza tym było całkowicie normalne. Skoro odwieźliśmy Panią to mogliśmy udać się na spacerek. Ruszyliśmy na spacerek po naszym parku nad jeziorkiem. Była ładna pogoda, słońce świeciło jak w środku lata. Jedynie chłodne powietrze i hektolitry rosy zdradzały panującą porę roku. Ostatnio razem z Panem staramy się korzystać z panującej aury jak najbardziej się da. Nie tracimy żadnej okazji aby wyjść, choćby na kilka chwil.

piątek, 10 października 2014

Sen o czystości

Co jakiś czas Pan zaskakuje mnie tym, że jedziemy zobaczyć jakieś nowe miejsce. Na szczęście wszystko w pobliżu i nie musimy jechać wielu godzin autkiem. Zwykle po odwiezieniu Pani przebywamy w aucie maksymalnie 5 minut.

czwartek, 9 października 2014

Poza urodzinami

Małe przypomnienie
KONKURS
Z okazji urodzin proponuję również konkurs. Do wygrania będą zakładki, do powstania których przyłożyłem nie tylko łapę, ale i ślinę. Co trzeba zrobić, aby wygrać. To proste!
KRÓTKO I ZWIĘŹLE ZAREKLAMUJCIE MNIE, CZYLI BASSETA O IMIENIU FURIACIK!

Propozycje proszę podsyłać na maila sfuriatowani@gmail.com

 Spośród wszystkich nadesłanych propozycji wybierzemy najładniejszą, a jeśli to będzie niemożliwe,  to po prostu wylosujemy! -w przyszły piątek (17.10.2014)!!!

środa, 8 października 2014

URODZINY!!!

Nawet nie wiedziałem, że dziś coś się kroi. Nawet nie wiedziałem, że dzisiejsza wyprawa miała większy i ważniejszy cel. Zostałem kilka razy pod sklepem, przeszedłem kilkaset kilometrów. W domku dowiedziałem się jaki to miało cel.

W domku po jakimś czasie okazało się wszystko jak powoli zaczęły się otwierać zakupy.
co to tak się rozwija i trąbi !!!!!!

W kuchni tymczasem dochodziły do mnie cudowne zapachy. Coś się gotowało coś niezwykle aromatycznego wykładało się na talerz.
ech ciekawe dla kogo to?
w pełnej krasie 

Aby na chwilę odwrócić moją uwagę, dostałem do wyczyszczenia puszkę i ktoś niepostrzeżenie założył mi coś na głowę. Trochę się przestraszyłem, że to coś strasznego i że głupio wyglądam.
e co to jest?
Fuksja zdejmij mi to!!!!
czy nie wyglądam głupio?

W końcu dostałem to co się tyle czasu przygotowywało. Mój własny piękny i idealny mięsny tort!
to dla mnie? nie trzeba było. Czemu nie śpiewacie skoro mam urodziny?

No i nie śpiewali, na szczęście nie śpiewali, bo kilka razy słyszałem Pana i nie polecam. W końcu mogłem się zabrać za jedzenie mojego torciku. Był bardzo smaczny. Na początku zabrałem się za parówkowe ośmiorniczki. Potem na ruszcie wylądował tort właściwy, czyli mokra karma dla kotka z wysokiej półki. No a potem to już się potoczyło.
om om om om om... 
no weź kawałek, nie wstydź się 
nie wstydziła się i zjadła połowę

Podsumowując; torcik zniknął dość szybko, w końcu pomogła mi Fuksja. Był pyszny co potwierdza tez Fuksja. To były moje najwspanialsze urodziny, lepszych sobie nie mogłem wyobrazić. Na szczęście tłumów na imprezie nie było, byli tylko moi najbliżsi, czyli Pani zwana Sylwią, Pan zwany Arturem i moja siostrzyczka Fuksja. 
dziękuję wam jestem szczęśliwy!

nawet oni pamiętali!!!

KONKURS
Z okazji urodzin proponuję również konkurs. Do wygrania będą zakładki, do powstania których przyłożyłem nie tylko łapę, ale i ślinę. Co trzeba zrobić, aby wygrać. To proste!
KRÓTKO I ZWIĘŹLE ZAREKLAMUJCIE MNIE, CZYLI BASSETA O IMIENIU FURIACIK!

Propozycje proszę podsyłać na maila sfuriatowani@gmail.com

 Spośród wszystkich nadesłanych propozycji wybierzemy najładniejszą, a jeśli to będzie niemożliwe,  to po prostu wylosujemy!

Gruchający problem

Rano po wszystkich obowiązkowych czynnościach udaliśmy się na spacerek. Kawałek ujechaliśmy autkiem a po wypięciu z pasów moim oczom ukazał się sklep ze znajomą literką w nazwie. Dokładnie taki sam jak nasz pod domkiem, ale w zdecydowanie innej okolicy. Troszkę zszokowany, z taką lekką nutką nieśmiałości dreptałem za moim Panem bo bardzo zurbanizowanym obszarze.
czy tam w oddali jest koń?

wtorek, 7 października 2014

cure

Ech kobietę łatwo rozpoznać po zachowaniu i nawet nie trzeba jej zaglądać pod ogon. Dziś po pobudce, spacerku i śniadanku moi oczom ukazał się widok od którego mało uszy mi nie odpadły a oczy prawie się wywróciły.
czy to manicure czy może już pedicure?

poniedziałek, 6 października 2014

Inspekcja

Może nie będę Was zanudzał tym co wyprawiało się w ciągu całego dnia bo to absolutny standard i tak zwany dzień bobra czy jak to się mówi. Rano po pobudce Pan bardzo mnie zaskoczył bo poszliśmy na spacer. Pani jeszcze smacznie spała, a za oknem było bardzo nieprzyjaźnie i ponuro. Przeszliśmy się po naszej trawiastej okolicy, która teraz wyjątkowo złowieszczo na nas łypała i jakoś tak tajemniczo wyglądała.
a kuku 

niedziela, 5 października 2014

"Grubaska"

Pisane niezgrabną łapą, stąd błędy i literówki
Na wstępie przypominam, że w dniu wczorajszym była sobota, czyli dzień lenia. Czyli dzień, który prawie w ogóle się nie różnił od pozostałych dni. Jednak leniwość była tylko pozorna i w gruncie rzeczy wiele kilometrów przeszedłem. Poranek jednak zaczął się dość standardowo.

sobota, 4 października 2014

Podróżnik

Kto rano wstaje ten odwozi Panią do Pracy w aucie i cieszy się dłuższym dniem. Niestety My poza kotem wstajemy dość późno, w sumie to można by powiedzieć, że wstajemy na ostatnią chwilkę. Ledwo zdążymy zjeść śniadanko i już musimy się zbierać i wychodzić. Tak jest zawsze przynajmniej ostatnimi czasy. 

piątek, 3 października 2014

Zakupy

Ostatnio pobudki są jakby troszkę wcześniej. Kilka minut ale jednak wcześniej. Jak tak dalej pójdzie to za miesiąc lub trzy będziemy wstawać wcześniej niż się kładziemy. No ale zjedliśmy śniadanko a potem, tak Zgadliście odwieźliśmy Panią do pracy. Po tym fakcie pojechaliśmy do parku. Tam jednak nie zabawiliśmy długo, bo poszliśmy przejść się po okolicy dalszej i bardziej zurbanizowanej.
już po śniadanku ale jeszcze przed wyjściem

Miska

Tak po pobudce odwieliśmy Panią do pracy i tak potem udaliśmy się nad jeziorko na niedługi spacer. Aura wyraźnie nie dopisywała i było bardzo szaro i bardzo buro. Przeszliśmy się wkoło jeziorka i w sumie tylko tyle. Nigdzie więcej nie szliśmy co bardzo mnie zdziwiło. No ale pewnie w domku jest wiele pracy albo Fuksja tęskni czy coś takiego. 

środa, 1 października 2014

Gofry

Obserwując kolejne poranki zaczynam dochodzić do wniosku, że przezywam dzień bobra cz jakoś tak. No codziennie rano to samo i powiem szczerze, że już chyba mogę poranek przeżywać z zamkniętymi oczami. Jedynie gdy Borowscy zaśpią, to akcja trochę przyśpiesza. No nic zjedliśmy śniadanko - jak zawsze. Udaliśmy się do autka - jak zawsze. Odwieźliśmy Panią do pracy - jak zawsze.